HEIDENFEST 2011

FINNTROLL
TURISAS
ALESTORM
ARKONA
TROLLFEST
SKALMOLD

3.10.2011 Warszawa, Klub Progresja

Heidenfest 2011Ależ mi się ryj uradował, kiedy Heidenfest 2011 został przeniesiony z klubu Stodoła do Progresji. Teraz wyobraźcie sobie – czy może być coś lepszego niż wyruszyć w trasę po Europie w towarzystwie 6 folkowych kapel gdzie alkohol wręcz wypływa z kranów tour busa a trolle skaczą po dachu?! A to wszystko w rytmach skocznej i ciężkiej muzyki odegranej z jajem i przytupem oraz niejednokrotnie – epickim patosem. Przygoda jakich mało a tego wieczora udało się odtworzyć jej chociaż małą namiastkę, która wywołała mój przeogromny zachwyt i uznanie. Kiedy dotarłem na miejsce po scenie szalała już, odziana w futra, Masha i rosyjska Arkona. Tej charyzmy i charakteru może jej pozazdrościć setka frontmenów płci męskiej. Publika była jej i robiła z nimi co chciała. Sala skakała, tańczyła, uskuteczniała pogo i inne bezeceństwa. Bogactwo muzyczne Arkona doskonale sprawdza się na żywo. Wystarczyło lekko pobudzić wyobraźnię aby zobaczyć podskakujące dziewki wokół stołów zastawionych piwem w karczmie w środku lasu, przyozdobionej skórami dzikich zwierząt upolowanych w okolicy. Doskonały występ, trochę „cichy” ale świetnie podany i stosunkowo selektywny. Przede wszystkim, porządny kawał melodyjnej, pogańskiej imprezy do pieczonej, dzikiej świni. Wtedy myślałem, że to występ wieczoru, mimo że Arkona miała być dla mnie tylko ciekawostką.

Heidenfest 2011 - Arkona

Po niedługiej chwili na scenę wpłynęła piracka hołota, która zdominowała klub. Klawiszowiec i wokalista – Christopher Bowes dopełnia wizerunku szalonej kapeli jako oldskulowiec w jaskrawych spodniach i keyboardem w ręku. Pasuje tam doskonale ze swoim „zcharczałym” od picia rumu, głosem. Alestorm dosłownie przeleciał przekrojowo przez swoje trzy płyty i była to karkołomna podróż. Tej pirackiej muzyce nie można odmówić całego pokładu chwytliwości, który rozdysponywują bardzo hojnie. Widownia kupiła to bez problemu tym bardziej, że z pewnością było na sali kilku fanów zespołu. Ze mną było podobnie bo nawet nie wiem kiedy mi zleciał ich występ. Nie powiem, żeby poruszyli moje zmysły do tego stopnia co Arkona ale bez wątpienia są to ludzie oddani swojej sztuce. Największe żniwo zebrały oczywiście utwory znane z teledysków czyli „Keelhauled” i „Shipwrecked” – koncertowe potwory! Tak szybko jak się pojawili, tak też zwinęli banderę i ustąpili miejsca Turisas.

Heidenfest 2011 - Alestorm

A do Turisas w ogóle nie byłem przekonany. Myślałem o nich jak o formalności na drodze do trollish oompah metal ale srogo się pomyliłem! Śmiało mogę stwierdzić, że Turisas przeskoczyli Finntroll pod względem technicznym a i koncertowy potencjał posiadają dużo większy (moim skromnym zdaniem, oczywiście). To co się wydarzyło to nie był zwykły koncert! To była przygoda, która przeniosła mnie w niezbadane krainy. To misterium skojarzyło mi się z dokonaniami Bal Sagoth, który podobnie opowiada swoje (z tymże kosmiczne) historie. Najlepsze było to, że wybrzmieli oni jak na płytach a energia zawarta w ich występie napędza mnie do tej pory! Wszystkie poszczególne chórki i każdy najdrobniejszy element poboczny jest zgodny z oryginałem. Publika dostała skrzydeł i jestem pewny, że każdy wzleciał kilka centymetrów ponad podłogę. Z tego miejsca stwierdzam, że Olli Vanska robiący drugi głos i wyprawiający cuda na skrzypcach to prawdziwy wymiatacz i perła w koronie Turisas! Showman i ciekawa osobowość w jednym. Z przejęciem można było obserwować jego solowe popisy na scenie. Głębia zawarta w muzyce tych Finów, pozytywnie zaskakuje i poraża a ich potencjał koncertowy jest ogromny. Poza profesjonalnym podejściem, widać u nich dobrą zabawę i swobodę. Nie brakuje także jajec żeby zrobić świetne – klaszczące wprowadzenie – do sławetnego i jakże świetnego, coveru Boney M – „Rasputin”. Wywołał on euforię wśród zebranych. Praktycznie każda odegrana przez nich kompozycja to murowany hicior, który może zostać stałym gościem na wszelkich imprezach metalowych. Turisas został skonsumowany ale trawienie będzie bardzo długim procesem. Zestaw utworów był jednym wielkim daniem głównym. Zaraz po intrze wypłynął mocarny „The March Of The Varangian Guard”, „One More”, „Take The Day”, „To Holmgard And Beyond”, świetny „The Great Escape”, „Stand Up And Fight”, „Sahti-Waari”, „Rasputin” i na koniec, klasyczny już „Battle Metal” z grubsza zepsuty przez mikrofon Mathiasa. Nie przeszkodziło to jednak aby stwierdzić, że był to występ wieczoru i tym samym – Turisas dołączył do mojej listy najlepszych zespołów koncertowych jakie dane mi było zobaczyć na tym ziemskim padole. Przy okazji trzeba zauważyć, że utwory z nowej płyty doskonale wypadają na żywo. Są trochę bardziej „nowoczesne” ale mają niesamowitą energię. W tym momencie dobrym pomysłem było by zebrać manatki i wystrzelić w długą do Krakowa aby ponownie zobaczyć ten występ.

Heidenfest 2011 - Turisas
Heidenfest 2011 - Turisas

Przerwy techniczne pomiędzy zespołami były bardzo dobrze zorganizowane. Wchodził sobie człowiek z tabletem, ustawiał głośność mikrofonów i po około 10-15 minutach kolejna kapela wybrzmiewała na scenie z lepszym lub gorszym skutkiem. Do momentu rozpoczęcia występu Finntroll można było je zaliczyć generalnie do udanych (pod względem brzmienia), jednak gwiazda wieczoru miała bardzo podłe nagłośnienie. Wokal zagłuszał wszystko bardzo skutecznie a klawisze słychać było jedynie w momencie kiedy grały solo. W połączeniu z gitarą i perkusją (i nie daj Panie z wokalem) praktycznie nie istniały. Trochę się zirytowałem bo mimo wszystko chciałem wsłuchać się w dźwięki Finntroll. Zawiodłem się też brakiem ciekawego przyodziania zespołu. Może nie futra ale cokolwiek, Panowie – cokolwiek! Druga sprawa dotyczy kontaktu z publicznością. Tą jednak oceniać można jedynie w porównaniu do reszty zespołów tego wieczora. Było mizernie ale wiele znanych zespołów tak właśnie zachowuje się na koncertach – czyli nijak. Wcale mnie to nie zdziwiło. Brak selektywnego dźwięku spowodował, że niewiele osób bawiło się na ich występie a część zaczęła wychodzić niedługo po rozpoczęciu. Aby przedstawić ogrom tragedii jaka tam się wydarzyła to chciałbym zauważyć, że gdyby nie zapowiedź „Solsagan” to nawet bym go nie poznał. W każdym razie, mimo pokaleczonych uszu, Finntroll odhaczyłem i nie żałuję. Mam tylko nadzieję, że następnym razem da się go też przyjemnie posłuchać. Heidenfest 2011 to świetna impreza z dobrą organizacją i wyjątkowymi zespołami. Z całą pewnością wybiorę się na każdą kolejną edycję jeśli tylko zahaczy o stolicę. Tymczasem trzeba czekać na Military Camp Fest 2011 gdzie zagra m.in. Tyr i Moonsorrow. Będzie się działo!

Heidenfest 2011 - Finntroll

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *