Recenzja: Death Heaven – Techno Decomposition World
DEATH HEAVEN
Techno Decomposition World (2005)
Włochy, Self-released, Death Metal
Death Heaven jest kapelą włoską o stosunkowo nie długim stażu scenicznym gdyż powstała w roku 2003. “Techno Decomposition World” winien być teoretycznie uznany za demo lecz czas trwania (niemalże 55 minut) mówi sam za siebie. Death Heaven nie gra technicznego death metalu w dokładnym tego słowa znaczeniu. Mamy tu do czynienia z dość oryginalnym death metalem okraszonym tu i ówdzie technicznymi partiami i niemalże wirtuozerskimi solówkami. Te znowu pojawiają się w wielu formach. Poczynając od budowania bardzo świeżo brzmiących rytmicznych partii solowych, przez stricte solowe maratony aż do wolniejszych elementów, budujących nastrój. Naprawdę ciężko jest opisać złożoność wszystkich elementów współtworzących ten krążek. Co najciekawsze, mimo takiej długości, udało się Włochom “wyprodukować” materiał naprawdę ciekawy. Z czystym sumieniem mogę przyznać, że nie nudziłem się przy nim ani przez chwilę. Death Heaven gra z wyczuciem. Przerywa stricte dewastujące partie by pomieszać trochę rytmiką, której jest tu sporo. Rytmikę natomiast przeplatają z wszechobecnym techno metalem i tak koło się zamyka. Do całości należy dodać bardzo ciekawe partie elektroakustyczne i naprawdę wiele zmian tempa a otrzymamy rozkładający się świat według Death Heaven. Niestety nie ma róży bez kolców i w przypadku tego krążka też nie obeszło się bez upuszczenia krwi. Otóż chodzi o perkusję, która mówiąc delikatnie – odstaje złożonością, techniką i co najważniejsze, brzmieniem – od reszty zespołu. Niestety jedzie z reguły na jedno kopyto a ledwo słyszalne stopki czasem zwyczajnie zanikają w tle. Takie bębnienie jest nie współmierne do naprawdę dużych umiejętności gitarzystów i psuje charakter zespołu, pomijając fakt że brzmi sucho i bez polotu. Ten czynnik jednak nie przyćmił dokonań całej grupy i nie skreślił tego materiału w moich oczach – liczy się w końcu całokształt. Okładka “Techno Decomposition World” nawiązuje śmiało do mistrzów technicznego grania – Spastic Ink co jest całkiem ciekawą ilustracją do tytułu lecz ogólnie prezentuje się dość słabo. Jako tzw. esteta (hehe) lubię sobie popatrzeć także i na oprawę płyty, która trafia w moje ręce ale w tym wypadku, muzyka mi to rekompensuje po stokroć. Death Heaven gra naprawdę ciekawie i świeżo. Do tego dochodzi złożony, długo-czasowy koncept, który zaskakuje swoją dojrzałością i technicznym kunsztem. Jako ciekawostkę dodam, że płytę tą można zakupić za 5 zł (słownie: pięć złotych!) w polskim distro – Metal Rulez Prod. W tej chwili robi mi się słabo jak pomyślę, że na półkach empik’owych czy innych takich leżą gówniane płyty nieraz po 60 zł… czy to wymaga komentarza? Jestem na tak obiema ręcami a za taką kasę, kupiłbym jeszcze dla rodziny (hehe).
Lista utworów:
- Intro – The Fusion Between A.I. And Humanity [01:51]
- Techno Decomposition World [05:52]
- Nuclear Death [06:48]
- The Cannibal of Milwaukee [09:18]
- In The Name Of God [05:37]
- Shadows In Darkness [07:59]
- Sunday Of War [10:09]
- Faith In Nothing [07:14]
54:48