Relacja 21.04.2002
CHRIST AGONY
UNNAMED
LEBENSSTEUER
21.04.2002
Warszawa – „Przestrzeń Graffenberga”
* It’s time to start this show…
Zauważyłem jedną nieścisłość odnośnie biletów… W przedsprzedaży 15 zł. W dniu koncertu 20 zł – szkoda tylko, że tych biletów nie można było nigdzie dostać… przynajmniej ani mi ani moim znajomym taki wyczyn się nie udał przez co byliśmy zmuszeni do uiszczenia kwoty 20 zł w dniu koncertu… life is brutal.
Godzina 19 zameldowaliśmy się grzecznie pod klubem i oczekiwaliśmy spokojnie na rozpoczęcie pogromu ;) W głowach huczały… armaty, ale jakoś udało się nam dotrzeć do środka… po około godzinnym oczekiwaniu i „dotlenieniu” organizmu wszechobecną nikotyną, w głowie zahuczała nam muzyka.
Jako, że LEBENSSTEUER nie dojechał, koncert rozpoczęła formacja UNNAMED. Wokalista bodajże śpiewał z kartki albo przynajmniej takie sprawiał wrażenie co jednak nie pogorszyło tzw. atrakcyjności występu. Jak przystało na początki koncertów publika dość „ozięble” reagowała na dźwięki płynące z głośników ale to już jest norma. Większość ludzi oszczędza siły na gwiazdę wieczoru i olewa support. Wokalista tegoż zespołu dysponuje ciekawą barwą głosu a i muzyka jako tako do głowy się wbijała. Było lekko, łatwo i przyjemnie jak to się potocznie mówi. Muzyka do posłuchania i tyle.
CHRIST AGONY, CHRIST AGONY, CHRIST AGONY … dało się słyszeć gdy muzycy zebrali się na scenie. I tak jak już wspomniałem, dopiero podczas tego występu dało się odczuć publikę. Średnio zostało mi w pamięci co zostało nam podane na srebrnej tacy aczkolwiek na pewno było „Moonlight” i „Dies Irae” oraz kilka nowszych kompozycji. Tak klimatycznie jak i muzycznie – było nieziemsko. Do minusów zaliczyć trzeba jakąś awarię po około 15 minutach grania. Niestety trzeba było trochę poczekać aż wszystko wróci do normy… wszyscy zdążyli się w tym czasie wynudzić ale czekać było warto. To co się potem działo to poprostu czysta poezja. Z tego co mi wiadomo Christ Agony gra od niedawna z nowym bębniarzem ale uważam, że zdążył się człowiek ograć i cienizny nie sprzedał. Zawodowy występ…
Podsumowując… bardzo dobry koncert, który na długo pozostanie w pamięci. Ponownie mają czego żałować ci, którzy nie dotarli. Christ Agony udowodnił, że jest w stanie odwalić pożądny gig i że mają predyspozycje do aktywnego powrotu na scenę. Czas pokaże czy te predyspozycje wykorzystają.
Autor: Rimmon