Recenzja: Benighted – Carnivore Sublime
BENIGHTED
Carnivore Sublime (2014)
Francja, Season Of Mist, Death Metal / Grindcore
Benighted to bardzo ciekawe zjawisko. Taki grind’n’roll, który dość lekko i płynnie wpada w ucho. Jest bardzo ekspresyjny i niezwykle dynamiczny. Mają na to wpływ dość krótkie kompozycje w których sporo się dzieje. Poza tym, jest trochę szalony i przede wszystkim, bardzo dobrze poskładany. Nowy krążek niesie za sobą powiew świeżo palonego mięsa. Czasami może drażnić spopularyzowana gra w tempo, która nieco wykrzywia perspektywę brutalności Benighted. Z drugiej strony jest to skromna forma odskoczni. Należy do tego dołączyć także ciekawą rytmikę z którą francuzi obcują dość odważnie oraz przygniatające zwolnienia, które odwracają naszą uwagę od nieuchronnego. Na „Carnivore Sublime” słychać manipulacje, które pompują duże dawki klimatu wprost do fundamentów krążka. Zespół potrafi odpuścić nawet w środku kompozycji i jakby od nowa wkręcić słuchacza na wysokie obroty. Z początku trochę mi przeszkadzało takie „szarpanie” za wąsy. Kiedy jednak poczułem to na własnej skórze to wszystko wróciło do normy.
Na przestrzeni 14 lat istnienia, Benighted wydał 7 płyt. Ta ostatnia brzmi bardzo młodzieżowo jeśli chodzi o death metal. Mimo, że perkusja i wokal ewidentnie lubują się w old-schoolowej stylistyce, wszyscy Panowie wkraczają świadomie w modernizm. Pisząc, że generują oni ścianę dźwięku, byłoby nie taktem. Ten krążek skrupulatnie zmiata z powierzchni ziemi – jest bardzo selektywny i frywolny. Robi co chce i nie zważa na nikogo. Nie straszy nadto sterylnością choć nie sądzę aby naturalne brzmienie było tu założeniem. Jest siarczyste i masywne więc cel został osiągnięty. To co mi się spodobało to wielokrotnie eksponowany wokal. Podkreśla agresywny charakter zespołu i napędza kolejne blasty. Bezduszna perkusja jest jak maszyna. Swoim tempem nieuchronnie zbliża nas do zgonu lecz potrafi się zapętlić w swoich patternach na tyle, że wyczekujemy na zmianę tempa. To co z jednej strony jest zaletą Francuzów jest też ich wadą. Chodzi o specyficzny groove w który wpadają. Wszystko okej bo jest bardzo przyjemny dla ucha lecz osobiście wolałbym aby poszli w stronę ekstremy spod znaku Wormed zamiast luzować zwieracze na milusińskie pitolenie. Trochę koloryzuje oczywiście bo „Carnivore Sublime” nie jest miałki ani nadto lajtowy. On po prostu ma tak wielki potencjał by być wybitnie ekstremalny, że wręcz czuję jakby zespół odpuszczał i chciałoby się krzyczeć: „napierdalać mocniej”! Wszystkie te zwroty akcji sprawdzą się z pewnością na koncertach, gdyż nie można odmówić im przebojowości. 37 minut zlatuje bardzo szybko i jest to kreatywnie spędzony czas. Bardzo wartościowy materiał. Polecam!
X2Y
Noise
Experience Your Flesh
Slaughter / Suicide
Spit
Defiled Purity
Jekyll
Collection of Dead Portraits
Carnivore Sublime
Les Morsures du Cerbère
June and the Laconic Solstice