Recenzja: In-Quest – Chapter IIX – The Odyssey Of Eternity
IN-QUEST
Chapter IIX – The Odyssey Of Eternity (2013)
Belgia, Self-released, Progressive Death Metal / Djent
Nowy krążek In-Quest wysoko stawia poprzeczkę i odważnie wyznacza granice technicznie połamanego, industrialnie wybrzmiewającego – progresywnego death metalu. Jest to muzyka wysoce nowoczesna ale nie brzmi jak gówno, które jest szeroko określane mianem „modern metal”. Bez najmniejszych insynuacji, że „Chapter IIX…” jest miałkim ścierwem. Panowie dociskają tryby i szyte na miarę wałki, doskonale zaciskają się na szyi każdego maniaka. Pasują jak ulał i starają się wydusić ostatki sił. Nowy album jest na swój sposób epicki a riffy ułożone precyzyjnie jak mozaika, zamykają klamrą ten wyjątkowy, koncepcyjny album. Nie sposób nie dopatrzeć się tu inspiracji Meshuggah lecz surowe oblicze Belgów mocniej przeorało mi kręgosłup niż ostatnie dzieło Szwedów. Idąc tym tropem, powinno się określić ten album mianem Djent. Tylko czym naprawdę jest ta onomatopeja? Swoboda interpretacji pozwoliła mi oswoić się z tym określeniem i uznać te transowe, powtarzające, rytualne rytmy jako ww. Na całe szczęście, ten krążek nie brzmi sterylnie jak laborant w fartuchu. Otóż posiada wytwarzające czarne dziury, progresywne pasaże, które demolują nasze komórki mózgowe (czytaj: robią burdel we łbie). Trzeba uważać żeby nie popaść w paranoję albo nie nabawić się stanów lękowych. Panowie są bardzo dosadni w przekazywaniu emocji więc poza syntetyczną rytmiką, mamy solidny kawał podróży po nieboskłonie i upadków z wysokości.
Potem resuscytacja i masaż serca. To jest muzyka 21 wieku proszę Państwa. Jeśli każdy „modern metalowy” pomiot miałby chociaż 10% charakteru i dojrzałości muzycznej In-Quest to moglibyśmy mówić o wydarzeniu w świecie heavy metalu. Póki co jest to jedynie ogólne określenie czegoś nieokreślonego. „The Oddysey Of Eternity” to futurystyczna wizja metalu. Może nieco awangardowa ale przede wszystkim – odważna i bezkompromisowa. Osiągnięto tu niezwykłą spójność przy zachowaniu naprawdę bogatego klimatu. Za sukces w dużej mierze odpowiada brzmienie. To ono tworzy pozaziemską otoczkę i sprawia wrażenie industrialnego zacięcia. Ciężar przygniata a finezja powtarzalnych motywów, rzuca na kolana. Są jak droga z tysiącami odnóg. Nie wiecie gdzie Was zaprowadzą ale ze wszech miar jesteście ciekawi co jest na końcu. Belgowie wzbudzają ciekawość, instynkt poszukiwacza i odkrywcy. Mają w ręku skalpel i przeprowadzają operację na naszym mózgu. Po wszystkim już nic nie będzie takie samo. Mocna i głęboka płyta. Polecam!
Enter Eternity of Lethargy
Taedium Vitae
Elliptical Orbits in Disbelief
Reiterated Cycles of Celestial Spheres
Neo-Pseudo Existence
Infinite Sleep for the Hollow
The Algorhythmic Alignments
Yearn to Return (Liquidation Fails)