Recenzja: Suffocation – Pinnacle Of Bedlam
SUFFOCATION
Pinnacle Of Bedlam (2013)
USA, Nuclear Blast, Death Metal
Nowe płyty Suffocation to zawsze wielkie wydarzenie. Czeka na nie liczna trzoda wiernych wyznawców i ja zdecydowanie należę do tej grupy. Mimo, że „Blood Oath” nie przypadł mi nadto do gustu to na „Pinnacle Of Bedlam” zacierałem ręce niczym królik na marchewkę. Kiedy światło ujrzał pierwszy utwór „As Grace Descends”, wiedziałem że będzie dobrze. Nowy krążek to wspaniałe połączenie dzikości i charyzmy znanych ze starszych wydawnictw oraz specyficznej „melodyki” nowszych dzieł typu „Suffocation”. Kompozycje mają swój unikalny klimat, który jest charakterystyczny dla amerykanów. Zaskakujące jest jak wiele patentów można upchnąć w 38 minutach. Jeszcze bardziej zaskakujący jest fakt, jak w tym gatunku można zróżnicować doznania. Od konkretnego huraganu do niemalże melancholijnych zwolnień. Wszystko otoczone w posypce z naprawdę brutalnego nakurwu. Ten jednak (jak zwykle zresztą) nie jest pozbawiony kreatywności i niesłabnącej pasji do grania death metalu. Bez wątpienia, ten krążek jest wielkim wydarzeniem. Co więcej – jest to najlepiej brzmiący krążek Suffocation. Rasowe i bardzo klarowne brzmienie, poparte jest perkusyjną potęgą i przytłaczającym basem. Każdy instrument możemy spokojnie wyłuskać z natłoku płynącej furii.
Tak naprawdę każdy ich album ma swój urok jeśli chodzi o brzmienie, choć urokliwość w tym wypadku może nie być najszczęśliwszym określeniem. Nie wiem czy ktoś się spodziewał, że Suffocation może zabrzmieć tak czysto i mocarnie – zarazem. Moim zdaniem, wyszło to im na dobre. Nie zatracili własnej osobowości a dostarczyli nam coś świeżego i pałającego taką siłą przebicia z jakiej słyną lodołamacze. „Pinnacle Of Bedlam” dominuje słuchacza, przede wszystkim miażdżącą techniką. Cała reszta wynika z przedawkowania dopaminy, która jest zdalnie wtłaczana do organizmu podczas konfrontacji z nieugiętą rytmiką. Można to przyrównać także do ścinania drzew piłą ręczną. Posuwiste ruchy w przód i w tył dobrze symulują doznania serwowane przez „Szczyt harmidru” (?). No właśnie… tytuł jako taki – jeśli nie zaczniemy się zastanawiać nad jego sensem. Ja porzuciłem chęć rozszyfrowania źródła pochodzenia tej nazwy. Suffocation to ekipa wielce zasłużona i cieszy fakt, iż mogąc mieć wszystko w dupie – nie robi tego. Trzyma się tradycji i rozwijając swój styl, ciągle go udoskonala. Idzie raźno w techniczną stronę zamiast jedynie powielać własne patenty. Inkorporuje nieco progresywnych elementów jednak nie stara się przekonywać, że to droga dalszego rozwoju. Jedynie przygodne wstawki, które podkręcają muzyczny charakter. Nie wyobrażam sobie aby ta płyta mogła być lepsza pod jakimkolwiek względem. Panowie potwierdzają wielką formę a stwierdzenie, że to jeden z najlepszych zespołów death metalowych wszechczasów – znajduje tutaj doskonałe potwierdzenie. Polecam!
Cycles of Suffering
Purgatorial Punishment
Eminent Wrath
As Grace Descends
Sullen Days
Pinnacle of Bedlam
My Demise
Inversion
Rapture of Revocation
Beginning of Sorrow