Recenzja: Ars Macabra – III
ARS MACABRA
III (2013)
Włochy, Odium Records, Black Metal
W black metalu lubię zawsze czegoś się doszukiwać. Mam też pewne założenia, które weryfikuję krótką chwilę po odpaleniu nowego krążka. Nie jest to nic wysublimowanego. Zespół musi mi coś zaoferować, zaciągnąć w ciemny kąt albo rozerwać od środka. Jest wiele możliwości, przez co wydaje mi się że nie jest to nadto trudne zadanie. Tym samym, nie jestem zbyt wybredny. Z otwartymi ramionami przyjmuję czarną sztukę. Ars Macabra istnieje już praktycznie 15 lat a „III” – jak nazwa wskazuje, jest ich trzecim „długograjem”. Poniekąd zapewne z powodu doświadczenia, Włosi wiedzą jak zaspokoić metalową duszę a raczej jak skąpać ją w ciemnościach. Oferują przy tym kreatywne sposoby niszczenia ludzkiej osobowości. Bogato eksponują elektro-akustyczne wstawki i często sieją powolny zamęt. Ocierają się o doom’owe tempa ale nie przytłaczają nimi w tak bezpośredni sposób. Tak naprawdę nic nie jest podane tutaj bezpośrednio. Szaleństwo i chaos są przyodziane w kombinacje i mistyfikacje a ogrom zdarzeń i historii jaki został opowiedziany czyni „III” dziełem wielowątkowym. Zespół potrafi przejechać po kręgosłupie w iście progresywnym stylu ale i rozpędzić piekielną piłę tarczową. Jednakże nie na długo, gdyż nie taki jest priorytet Ars Macabra.
Nie znajdziemy tu bezmyślnego łojenia. Płyta jest na tyle bogata i tak sprytnie skonstruowana, że z powodzeniem może zagościć w samochodzie albo podręcznym odtwarzaczu na długi czas. Nazwałbym to długim terminem przydatności do spożycia. Wszystko to za sprawą szeroko zakrojonego konceptu i emancypacji czarnej sztuki. Słychać rasowy black metal czyli siara, piła i kosiara ale na szczęście odcedzono prymitywizm, który skutecznie popsułby ogólne wrażenie. „Uroku” natomiast dodaje cała oprawa graficzna. Minimalistyczna ale w mojej ulubionej formie jeśli chodzi o black metal. Ryciny napędzane przez wieloznaczną symbolikę pasują tu wyśmienicie a klarowna produkcja z uwydatnionym basem jątrzącym ranę nie da Wam o sobie zapomnieć. Przyzwoitość schodzi na drugi plan bo zawoalowana natura tej kapeli jest jej wielkim atutem. Nie daje poznać się do końca i nie jest bezpośrednio „zła”. Czasem oferuje brutalną siłę a niekiedy zbacza w mistyczne rejony. Macie prawo wyboru i interpretacji tych dźwięków po swojemu. Bardzo udana podróż w niezbadane rejony, których odkrywanie daje satysfakcję i wymaga dogłębnej penetracji. Polecam.
Cursed Paradigm
Fire of Seraphim
Cerum Luciferi
Illuminati
Ubique Daemon Ubique Deus
Panpsychic Khaos
Deneb (Alpha Cygni)
Thanatos Projection
Manifestation of the Curse
With Fires of Titan