Recenzja: Megascavenger – Descent Of Yuggoth

Megascavenger - Descent Of YuggothMEGASCAVENGER

Descent Of Yuggoth (2012)

Szwecja, Selfmadegod Records, Death Metal

Megascavenger to dwuosobowy projekt prosto ze Szwecji. Mózgiem operacji jest niejaki Roger „Rogga” Johansson, który był/jest dotychczas związany z około 20 zespołami. Między innymi Paganizer, Ribspreader czy eks-Deranged. Perkusją zajął się Brynjar Helgetun, który także z niejednego koryta, death metal pożerał. Już od pierwszych sekund „Zejścia…” mamy do czynienia z konkretnym wykopem. Bez zbędnego pierdolenia, interek i ambiencji, dostajemy między oczy. Gra w tempo, szybciej – wolniej i z wyuzdaną manierą. Tak wygląda zderzenie z tą muzyką. Jest na swój sposób surowa i szalona a także bardzo zwarta w swej budowie. Żywo nawiązuje do klasycznej, szwedzkiej szkoły death metalu. Wokal w szybszych partiach przypomina mi Bo z Illdisposed lecz na dłuższych, wolniejszych fragmentach jest bardziej ciężarny. Muzyka Megascavenger mimo niezaprzeczalnej ekstremy jest niezwykle lekkostrawna. Na pewno nie jest to miał węglowy ale z finezją kostki brukowej, przyjemnie układa się w głowie. Nie kaleczy i nie molestuje zbędnymi melodiami. Może przypaść do gustu jeśli macie nadwrażliwość wątroby na typowy, szwedzki old-school. Tutaj czuć tego ducha ale brak jest specyficznej duchoty. Ekspresyjny ciężar poganiany jest powolną rytmiką. Prowadzi to do efektu przytłoczenia ale nie szkodzi. W drugiej połowie krążka do głosu dochodzi siarczysta natura zespołu. Krążek nabiera więcej brudu i czasem zwalnia, profanując ziemię niemalże doom metalowym wyziewem.

Pewne jest, że debiut to bardzo spójny materiał. Nie należy do trudnych w odbiorze bo na ogół jest dość bezpośredni ale potrafi zgnieść nie wprawnego słuchacza. Początek płyty wręcz tryska energią a potem często bywa monotonny i lubi się powtarzać. Niby to nic złego ale zależnie od nastroju – może wpłynąć negatywnie na odbiór całości. Megazamiatacz może dupy nie urwie ale gwarantuje rozrywkę na przyzwoitym poziomie. Przeczyści jelita i przedmucha nozdrza więc tak czy inaczej wyjdziecie zadowoleni. „Miło” spędzone 36 minut.

7/10

Nihilisticon
Descent of Yuggoth
Smokescreen Armageddon
Catapulted Through Aeons
Void of Damnation
Funerals and Ceremonies
Death Obsessed
No Haven for the Sane
To Revel with Vermin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *