Recenzja: Bane – The Acausal Fire
BANE
The Acausal Fire (2012)
Serbia, Abyss Records, Black / Death Metal
Bane to siła wypadkowa wielu elementów składowych, które w prostej linii dały zaskakująco pozytywny efekt. Tak się gra w Serbii, proszę Państwa. Do tej pory miałem jeden kontakt z tym krajem i był to bardzo udany krążek, black metalowego The Stone. Tym razem mamy do czynienia z czymś na pograniczu death / black metalu. Bane bardzo owocnie korzysta z niemalże thrash’owej rytmiki i ukazuje ogrom melodyki. Czerpie garściami z nowej szkoły skandynawskiego black metalu i robi to nad wyraz dobrze. Standardowo, wplata w to akustyczne przerywniki ale mimo, że oferuje wielce ograne patenty to używa ich na tyle rozsądnie, że nie kiwamy głową z politowaniem na zasadzie „znowu to samo”. Oj nie – „The Acausal Fire” prezentuje wysoką jakość, która mimo wielu podobieństw jest przetworzona na ich sposób. Jest kilka czystych wtrąceń wokalnych ale też jakoś inaczej wybrzmiewają w takiej otoczce. Są krzyczące dziewice, którym zapewne rozerwano to i tamto – ale nadal jest to miłe dla ucha – jakby zaistniało po raz pierwszy.
Największym i chyba jedynym rozczarowaniem na tym, drugim długograju jest perkusja. Przynudza i nie zachwyca rozwiązaniami. Jest ździebko wtórna, mówiąc delikatnie. Spełnia wymagane minimum i niby specjalnie nie odstaje ale pozostawia pewien niedosyt na tle, stosunkowo bogatych gitar. Z tego co pamiętam to wspomniany The Stone miał podobny problem. Death metalowa wersja tej machiny sprawia pozytywne wrażenie lecz jest to, zdecydowanie melodyjna odmiana gatunku. Niby nie mam z tym problemu ale na ogół sprawia, że robię się senny. Tutaj jest podobnie gdyż nie porywa i nie gwałci, jeno oferuje solidną szarpaninę. To wszystko. Klasowe wokale są mocną stroną Bane. Growl vel charkot powodują przyjemny stan migotania przedsionków i wywracanie się oczu na drugą stronę. Klasycznie ale z werwą i pałerem. Nie potrafię nic specjalnego zarzucić tej płycie. Nie zieje oryginalnością ale nie jest to wielki problem. Doskonale wpada w ucho. Jest świetnie wyprodukowana, przemyślana i zagrana z głową. Czego chcieć więcej poza bardziej wciągającą perkusją? Mi chyba wystarczy na tą chwilę.
Bringing Forth the Endless Dark Aeon
The End of Humanity
In Endless Silence
As Chaos Rises
Light the Black Flame
The Truth Unleashed
World of Desolation
Existence in Denial
Entering the Paradoxical Sphere
Night’s Blood (Dissection cover)