Recenzja: Sinphonicon – Nemesis Ablaze
SINPHONICON
Nemesis Ablaze (2012)
Polska, Let Them Come Productions, Symphonic Black Metal
Cóż za zaskoczenie mości Państwo! Kto by pomyślał… ale po kolei! Dominik „Spirit” Wawak jest geniuszem. Może patetycznie ale cóż ja tu usłyszałem to przechodzi ludzkie pojęcie – jak mawia moja babka. Nazwa kapeli wymusza grymas na twarzy a oprawa graficzna (mimo dobrej techniki) szufladkuje zespół w takiej przestrzeni w której nigdy nie powinien się znaleźć. Jest ckliwa, rzewna i chuj wie co jeszcze a do muzyki się ma tak jak pies do kija. Ja wiem, że sam Spirit jest jej autorem (okładki) ale trudno. Ładny fotomontaż w fotosklepie ale ten epicki kawał muzy nie zasługuje na przyklejanie pieczątki typu „jestem gotycki w chuj”. Rozmach tego materiału zaskakuje i onieśmiela. Co ważniejsze – ten ogrom został wymyślony i wyprodukowany przez jednego człowieka! Morgul się kłania jeśli chcecie wiedzieć o co kaman. Wspaniałe, przebogate orkiestracje przyprawiają o zawrót głowy. Słuchając Sinphonicon (sic!) jestem dumnym Polakiem. To nasze – powtarzam sobie w myślach – kiwając głową ze zrozumieniem. Wiedząc, iż jest to one man project nasuwa się pytanie dotyczące perkusji. Czy to żywy twór czy elektroniczny potwór? Choć tak naprawdę to nie istotne to rezultat jest tak dobry, że muszę się nad tym zastanawiać.
Porównań stylistycznych jest przynajmniej z milion. Od Emperor przez Dimmu Borgir do Diabolical Masquerade. Zachaczyłem też o Morgul i to wcale nie bezpodstawnie. Co lepsze – nie uważam Sinphonicon za zespół nieoryginalny. Czerpie z największych nazw i robi to wyjątkowo profesjonalnie. Można go śmiało pchnąć w dowolny rejon globu i jestem pewien, że narobi wokół siebie dużo szumu. Apokaliptycznym guzikiem zagłady są tu bez wątpienia orkiestracje. Są perfekcyjnie spasowane, doskonale wykonane i zdumiewają rozmachem. Ponadto, tak dobrze integrują się z resztą instrumentów, że ciężko przejść obok nich obojętnie. Są motórem napędowym ale wtórująca im gitara, także robi swoje. Nie, nie jest doklejona na siłę. Doskonale współpracuje i wzbogaca muzyczny soundtrack Sinphonicon. Bogate partie klawiszowe wprowadzają wieprza do salonów. To znaczy, że temat jest bogato eksploatowany i przenoszony na wyższy poziom znajomości. Świadomość tego zespołu jest na tyle wysoka, że nie potrzebuje żadnych rad i wskazówek. Jest na dobrej drodze do osiągnięcia sukcesu absolutnego – już teraz, tworząc dźwięki na światowym poziomie.
Panie Spirit – rób Pan zajebistą muzykę a PijaR zostaw komuś zaufanemu. Jeśli mam być szczery to nigdy bym po ten krążek nie sięgnął jakbym go w kopercie od Let Them Come nie dostał. Jestem wielce zobowiązany i wdzięczny, że mogłem uczestniczyć w tak wspaniałym debiucie.
Let the Light Prevail
His Name Is Revenge
Echos
Arrival of Alastor
Fall of Purity
Bleeding Sky (instrumental)
Legion Arise
Nemesis Ablaze
Silence (Outro)