Recenzja: Black Hate – Los Tres Mundos
BLACK HATE
Los Tres Mundos (2012)
Meksyk, Dusktone, Avantgarde Black Metal
Oh jakie miłe zaskoczenie – rzekłem rzygając po ścianach. Jakby nie patrzeć, jest to black metal (mimo, że początek wskazuje na coś innego). I to jaki treściwy black metal w dodatku z Meksyku! Instrumentalnie przebogaty materiał reprezentujący może nieco wtórną stylistykę ale kompozycje zrealizowane z takim rozmachem i werwą, zasługują na słowa uznania. Słychać tu nieśmiertelnego ducha połowy lat ’90 i doskonale oddany, tamtejszy klimat. To wszystko okute w stalową obwolutę kojącą nerwy i gaszącą ogień po ciężkim dniu. Doskonały kompromis między muzyką ekstremalną a wyjątkowo inteligentnym, niemalże progresywnym graniem. Black Hate często zwalnia aby przedłożyć nam elektro-i-lub-akustyczne przerywniki albo wybuchnąć black metalową furią (vide „Subconsciente”). Sama długość tych kompozycji kojarzy się regularnym urozmaicaniem i ewolucją w nietuzinkowe klimaty. Muszę przestrzec, że mym fascynacjom na temat „Trzech Światów” nie będzie końca.
Już po drugim utworze „Lians-Per-Ti” byłem gotów obwieścić Black Hate skrzętnie skrywaną perełką. Uwielbiam takie odkrycia i choć tym razem, przyszło ono do mnie „samo” to jestem wielce rad, że mogłem obcować z tak wartościowym dziełem. To czym wyróżnia się ten zespół to częste solowe, wirtuozyjne eskapady gitarowe. Echem obijają się od ścian, nadając nowy wymiar temu krążkowi. Dodajcie do tego czyste wokalizy i opad szczęki murowany. Black Hate się nie spieszy. Powoli ale bardzo konsekwentnie buduje nastrój i rozwija kompozycje dodając im nowe elementy. Na przykład: rozpoczyna od rozciągniętej w czasie introdukcji by przejść do solowego interludium by ostatecznie zamanifestować transujący black metal i dodawać w trakcie, kolejne instrumenty/wokal.
Słuchając „Los Tres Mundos”, pomijając barierę językową, czułem się jak w domu. Czułem, że zespół stworzył tak przebogatą muzykę z myślą o słuchaczu, choć w rzeczywistości może być inaczej. To jednak nieważne bo obcując z tymi dźwiękami, stwierdzicie, że wszystko jest tutaj w doskonałym porządku. Wszystko na swoim miejscu i tak, jak być powinno. Tej płycie towarzyszy nieodłączne wrażenie niebywałej poprawności. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że to płyta idealna ale coś na to nie pozwala. Jakaś złowroga siła, która powoduje dziką ekscytację i rządzę do zagłębiania się w otchłań „Trzech Światów”. Jedno jest pewne. Jest to muzyka światowa, bardzo ciekawie urozmaicona i niejednokrotnie, zrywająca beret z czaszki. Ambitna, kreatywna i klimatyczna – czy trzeba czegoś więcej? Polecam!
Lians-Per-Ti
Ika-nun-na
Subconsciente
II
La Última Solución
Glorious Moments
Revelación
Los Tres Mundos
III