Recenzja: Tales Of Deliria – Beyond The Line

Tales Of Deliria - Beyond The LineTALES OF DELIRIA

Beyond The Line (2011)

Włochy, To React Records, Death / Thrash Metal

Zostałem z grubsza zaskoczony tym debiutanckim materiałem Włochów. Nie jest łatwo o tak finezyjne połączenie death i thrash metalu w dodatku okraszone cienką warstwą metalu progresywnego. Tales Of Deliria płynie. Niczym wartki strumień potrafi przelecieć słuchacza na wylot i to bez specjalnych kompleksów. Do tej swobody prowadzi wiele dróg. Pierwsza z nich to nienaganna produkcja. Mamy doskonały wgląd we wszystkie instrumenty obecne w ciągu tych 38 minut. Nawet bas jest tu wyraźnie akcentowany co się rzadko zdarza przy tego typu wydawnictwach. Kolejnym sukcesem jest prowadzenie „zawieszonych” melodii na grecki styl. Nie jest to rytmika a specyficzna melodyka, która rozbrzmiewa w tle zajmując miejsce wyżej wymienionej. Snuje się tak najczęściej do momentu zwieńczenia efektowną solówką (vide „A Snatched Love”). Jest to wysoce nieoryginalne ale jakże miłe dla ucha!

Osobiście bardzo szybko porzuciłem przeświadczenie jakoby Tales Of Deliria było naśladowcą. Nie mówię, że nie odgrywają znanych patentów ale swoboda z jaką nimi operują jest godna podziwu. Co ciekawe, ich muzyczna ekspansja wykracza poza ramy stricte death / thrash metalowe. Panowie wmieszali tu elementy stoner metalu i death’n’rolla i to wysoko-oktanowym wydaniu, jako że niezbyt często zwalniają. Emanuje z nich siła i pasja tworzenia monolitycznych kompozycji o różnokolorowym zabarwieniu. Thrash metal jest tu jeno klimatycznym zabawiaczem aniżeli konkretnym piewcą chaosu. Owszem jest kilka takich riffów, które przywiodą Wam na myśl tenże gatunek jednak Tales Of Deliria skutecznie broni się przed jednoznacznym określeniem lub jednostronnym sklasyfikowaniem. Bez wątpienia jest to muzyka świeża i przyjemna. Wnosi odpowiednią dawkę agresji i jest metalem z krwi i kości. Jest trochę młodzieżowa ale trudno. Wartość artystyczna może nie przebija chmur natomiast talent do zjawiskowej chwytliwości (nabyty lub wyuczony) jest wszechobecny. Największym hitem jest zdecydowanie pierwszy „Under This Shroud” jednak daje nieco mylny obraz zespołu jako całości. To jest jednorazowy wyskok godny singla ale ciąg dalszy potrafi niejednokrotnie zaskoczyć (w przeciwieństwie do tego utworu). Myślę, że to zespół godny uwagi dla wszystkich ludzi złaknionych melodyjnej ekstremy na naprawdę wysokim poziomie. Ja zostałem kupiony. Polecam!

7.5/10
Under this Shroud
Beyond the Line
Towards North
In My Dry Reliquary
The Anguish Fixer
One Thousand Ways to Die
A Snatched Love
Attack
Ethereal Warrior I
Ethereal Warrior II

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *