Klasyczny rozkład: Kreator – Endless Pain

Kreator - Endless PainKREATOR

Endless Pain (1985)

Niemcy, Noise Records, Thrash Metal

KTO, GDZIE I KIEDY?

Kreator w swoich wczesnych latach posiadał wiele wcieleń. Został oficjalnie założony jako Tyrant w 1982 roku w Essen. Tą długą drogę zapoczątkował Mille Petrozza (wokal, gitara), Jurgen „Ventor” Reil (perkusja) oraz basista Rob Fioretti. Szybko zmieniono nazwę na Tormentor i pod tym szyldem Panowie nagrali 2 dema aby ostatecznie przemianować zespół na Kreator. Pod tą nazwą podpisali pierwszy kontrakt z Noise Records za pośrednictwem którego ukazał się debiut „Endless Pain” (1985). Materiał został nagrany w zaledwie 10 dni w niemieckim CAT Studio. Producentem był Horst Muller.

DLACZEGO TO KLASYK?

Kreator wraz z Destruction i Sodom był protoplastą niemieckiej sceny thrash metalowej. Ich muzyka miała bezpośredni wpływ na inne rozwijające się gatunki takie jak death metal i thrash/black metal. Wokalem na „Endless Pain” podzielili się obaj panowie – Petrozza / Reil i jest to, jakby nie patrzeć -„mroczna” strona tego materiału. Wydzielają z siebie potężną dawkę jadu, która jest jawnie zbliżona do black metalowego charkotu. Muzyka Niemców to niezwykle charyzmatyczna i dynamiczna dawka gitarowych nacięć i perkusyjnych blastów. Oliwy do ognia dolewają spazmatyczne solówki, które brzmią niczym dziewiczy orgazm w ustach 16 latki. Atmosfera jaka unosi się w pomieszczeniu, które wypełniają dźwięki takich hitów jak „Tormentor” czy „Flag Of Hate” nie może być obojętna. W tamtych czasach to była esencja zła, która powodowała samoczynne migotanie przedsionków i na dłuższą metę – paraliż mięśnia szyjnego. Wszystko to za sprawą urywającego dupę – tempa, które wywraca gałki oczne na drugą stronę. Nawet w tych wolniejszych kompozycjach (np. „Cry War”) nie obyło się bez przewrotu i uderzenia w iście rock’n’rollowym stylu z przytupem i rozbryzgiem mózgu na ścianie. Jest to muzyka bardzo solidna i bezkompromisowa. Minimalistyczna i przez to – prawdziwa. Bezsprzeczny klasyk. Warto sobie przypomnieć z racji premiery wspaniałego „Phantom Antichrist”. Polecam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *