Recenzja: Seagulls Insane And Swans Deceased Mining Out The Void
SEAGULLS INSANE AND SWANS
DECEASED MINING OUT THE VOID
s/t (2011)
Polska, Witching Hour, Post Black Metal
Nihil jest człowiekiem obrotnym i spragnionym nowych doznań stąd nie dziwi fakt powstania kolejnego projektu muzycznego (Havoc wziął także czynny udział w tej kolaboracji). Zespół o chwytliwej nazwie „Seagulls Insane…” to wykraczanie poza ramy tego co słyszymy na płytach Furia i Morowe. Mimo, że stylistyka jest podobna to forma zdaje się być nieco bardziej abstrakcyjna. Określenie post black metal nie jest tu wcale na wyrost. Są to transowe dźwięki wygrzebane z przeróżnych czeluści. Z reguły powolnie wypływają z głośników, sącząc jad w uszy słuchacza a to wszystko w połączeniu z inteligentnym użyciem instrumentów klawiszowych i nie nachalnej elektroniki. Mimo swoistej prostoty instrumentalnej, zawarto tu ogrom emocjonalnych uniesień. Mimo braku nagłych zatrzymań czy black’n’roll’owych zagrywek, muzyka ta skłania do systematycznego podrygiwania głową w rytm. Potem dochodzi do tego nóżka i palec wybijający jednostajny rytm na meblu znajdującym się w najbliższym sąsiedztwie.
Seagulls… zdecydowanie bliżej do atmosferycznych, sludge’owych wariatów aniżeli do black metalowych szaleńców. Można niemalże poczuć jak ta muzyka jest wtłaczana do krwioobiegu. Zlewa się z naszym samopoczuciem i ma na nie decydujący wpływ. Prosta forma a bogaty wydźwięk – to niepisana zasada Nihila i Havoca. Psychiczne tortury trwają ponad 53 minuty ale skłamałbym, że nie stałem się masochistą podczas tej sesji. Krążek przygniata i sprawia niekłamaną przyjemność w trakcie i długo po ostatnim dźwięku…
Na tej górze lodowej okraszonej krwawieniem z oczu i podświadomym orgazmem widnieje szyld: dom dla umysłowo chorych. Stosuje się tam zabieg leczenia hałasem i to dosłownie. Iście noise’owa zadyma z kompozycji numer III, obudzi w was zwierzynę. W tych sprzężeniach totalnych jest niezwykła moc leczenia bólu głowy i innych, powierzchownych ran. Melodie są jednostajne i monotonne więc nie jest to muzyka dla każdego. Nie zmienia to faktu, że długo pozostaną w mej głowie i chętnie będę wracał do tego nastroju. Atmosfera gęsta i nieugięta i słychać, że zespół został powołany do życia tylko po to aby robić to na co ma ochotę. Polecam!