Recenzja: Aborted – Global Flatline
ABORTED
Global Flatline (2012)
Belgia, Century Media, Death Metal
Mało się nie posrałem czekając na ten krążek. Uwielbiam ich death metal z każdego okresu kariery a oglądając setki razy klip do „Origin Of Disease” narobiłem sobie koszmarnego smaku na ich sieczkę. Za pierwszym razem, byłem lekko zmieszany ale nie wstrząśnięty. Przy drugim poddałem się bez walki i „Global Flatline” zawładnął moim życiem. Mogę słuchać ich na okrągło i dostarczają mi okrutnych doznań, non stop. Przede wszystkim – rozkurw totalny następuje tu ze strony perkusji. „One hell of a sick drumming” muszę przyznać. Niesamowity ostrzał przez bite 43 minuty! A no właśnie! 43 minuty bezlitośnie wulgarnego death metalu mnie nie zabiło i przez „x” sesji działa wręcz odwrotnie – dodaje energii i nie pozwala się znudzić. Odkrywanie nowych przejść tajemnych i tak zwanych dróg „na skuśkę” wprawia mnie w stan nieustannej euforii. Wokalnie, Aborted rozrywa od środka. Svencho prezentuje dość modernistyczne podejście do tematu ale słychać w nim pasję do wyrywania drzew zębami. Czasem charknie jakimś dziwnym młodzieżowym slangiem ale ma także brutal death metalowe partie, gdzie jeńców nie bierze. Spodobała mi się ta uniwersalność, która zahacza o melodyjno-thrashowe retrospekcje i kosi głowy maniax. Wiele energii wypływa z trzewi tego człowieka i niczym ryjówka, drąży dziurę w mózgu. Jest to siła niszczycielska, której prawie dorównują niezłomne gitary.
Są one odrębnym tematem tego wydawnictwa. Wielokrotnie czynią techniczne spustoszenie wśród niepokornych i spragnionych. Pewien odsetek trafia także w progresywną naturę death metalu aby ostatecznie rzygnąć brutal death metalowym rzemiosłem. Sporadycznie występują tu breakdown’y ale Aborted odpiera ataki – „my zawsze stosowaliśmy basowe breakdown’y”. Ani mnie to ziębi ani grzeje bo do deathcore to belgom daleko a dobry breakdown nie jest zły jeśli używa się go z rozwagą.
Ten krążek to majestatyczna wizja muzyki ekstremalnej ale i nowoczesnej. Osiągnięto wyjątkowo soczysto-krwiste brzmienie, które niszczy od pierwszych sekund. Dysponuje konkretną siłą przekazu i jest przy tym bardzo wymowne. Może nie jest chwytliwy ale Aborted nie musi wpadać ucho. Oni mają spowodować kapitulację odbiorcy i z czystym sumieniem stwierdzam sukces. Bez wahania – polecam!
Lista utworów: Omega Mortis; Global Flatline; The Origin of Disease; Coronary Reconstruction; Fecal Forgery; Of Scabs and Boils; Vermicular, Obscene, Obese; Expurgation Euphoria; From a Tepid Whiff; The Kallinger Theory; Our Father, Who Art of Feces; Grime; Endstille