Necrotion – Apocalyptic Vengeance
NECROTION
Apocalyptic Vengeance (2010)
USA, Redrum666, Death Metal
Necrotion to chyba zespół kultowy. Piszę chyba bo jego historia na to wskazuję aczkolwiek usłyszałem o nim po raz pierwszy, kiedy otrzymałem Cd z Redrum666. Historia jest taka: zespół nagrał 2 dema w roku 1991, a w roku 1992 jedno demo i jedną ep’kę. Potem długo, długo nic i nastąpił rok 2010 i oto mamy opisywaną kompilację, która zawiera praktycznie całość zawartą na demach i ep oraz tylko 2 „nowe kompozycje”. Nowe znaczy 2008/2010 ale o tym za chwilę.
Trochę mnie śmieszą takie true-bandy, które nie nagrają normalnego, pełnego krążka aby przypadkiem nie stracić na „prawdziwości” i nie wypaść z podziemia. Przecież nagrywając dema z prób nazwane po prostu „Rehearsal” stajemy się obiektem kultu mrocznych koleżanek ze szkolnej ławki. Jesteśmy wtedy i true i extreme i chuj wie co jeszcze. Generalnie zastanawia mnie idea nagrywania czegokolwiek na próbach i nazywania tego wydawnictwem ale ok, nie czepiam się – kwestia gustu. Przechodząc jednak do sedna. To czego Necrotion nie brakuje to na pewno klimat. No ale jak ma nie być klimatu kiedy grało się na początku lat ’90. Już samo to jest klimatyczne a kapela staje się bardziej „Grim” hehe. Kompozycje to coś z pogranicza doom/death metalu. Wokal wkłada sporo serca w to co robi i jest na pewno mocną stroną kilku pierwszych utworów (czterech dokładnie). Kolejnych trzech słuchać nie warto, chyba że ktoś lubi sobie kaleczyć uszy mizerną jakością nagrań to proszę bardzo. Osobiście nie ośmieliłbym się wypuszczać do ludu takiej profanacji ludzkiej końcówki usznej. Kompozycja numer 8 nosząca znamię 2008 (alt.mix – cokolwiek to ma znaczyć) ma już odpowiednią jakość ale tym razem cierpi na tym sama muzyka. Przeciętność wypływa z tej death metalowej rzygowiny. Stłumiony wokal może mieć swój urok ale nic tu nie porywa ani nie ekscytuje. Nie lepiej jest zresztą podczas najświeższego – „Gestation Period”. Brzmienie znowu ewoluuje, przez co pod znakiem zapytania staje cała idea istnienia tej kapeli. Niby ma być „kultowo” a praktycznie nic nie łączy poszczególnych, starszych i nowszych utworów. Wieje nudą i poza mrocznym klimatem, nie ma w nich nic interesującego. Ps. Tworzenie instrumentali w takiej muzyce jaką para się Necrotion (chodzi o ww. „Gestation Period”) zakrawa o nieporozumienie. Tylko dla ortodoksyjnych maniax.