Ezophagothomia – Ezophagothomical Invasion

Ezophagothomia - Ezophagothomical Invasion

EZOPHAGOTHOMIA

Ezophagothomical Invasion (2010)

Ukraina, Redrum666, Brutal Death Metal

Hermetyczny, socjopatyczny death/grind – tak najłatwiej opisać ten bełt od Ukraińców z Ezo… (i tak dalej). Przede wszystkim jest to muzyka introwertyczna (o ile w ogóle muzyka może taka być hehe). Jest szczelnie zamknięta w swoim koncepcie i prostej formie. Prosta to ona niestety jest do bólu i za wszelką cenę się stara – ale niekoniecznie jej wychodzi – bycie grindowym buldożerem. Może trochę przesadzam ale mimo ‘brutal death’owego’ sub-gatunku, ta Inwazja jest mało charyzmatyczna i nie ciągnie za jaja ku ziemi. Trochę jestem rozczarowany ponieważ samo logo kapeli jak i niezła oprawa mogą sugerować, że mamy do czynienia z pełną profeską.

Niestety nie ma tu nic co by przyciągnęło na dłużej. Muzyka jest „brutalizowana” na siłę i nawet się nie obejrzymy, kiedy przeleci nam na wylot przez otwory uszne, nie zostając w głowie ani na chwilę. Na płaszczyźnie kompozycji jest słabo. Opierają się one o 2-3 motywy (najczęściej rytmiczno-motoryczne). Brzmieniowo jest całkiem schludnie ale szału nie ma. Gitary są nieco cofnięte a ekstremalny wokal jakoś ginie w natłoku nakurwiania. Napisać takie dźwięki mógłby każdy ale nie każdy rzuciłby się z motyką na słońce, próbując wsławić nazwę Ezo… na świecie. Muzyka jest nastawiona na jedno… zniszczenie vel. dekapitację. Niestety średnio im to wychodzi, przede wszystkim dlatego, że nie osiągnięto optymalnie brudnego i brutalnego brzmienia. Na drugi plan schodzi banalność kompozycji ale nie da się ukryć, że występuje. Zabija ona ducha brutalnego łojenia. Nudny materiał – nie nada się nawet jako ciekawostka.

2/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *