Inhuman Obsessed – The Criophylic Labarum
INHUMAN OBSESSED
The Criophylic Labarum (2010)
Polska, Redrum666, Dark Metal
Po sesji z „The Criphylic Labarum” mogę stwierdzić, że Inhuman Obsessed niestety zatrzymał się w czasie. Dlaczego Niestety? Bo tak się może i grało ale w głębokim podziemiu w późnych latach ’90. Przede wszystkim nie ma tu nic interesującego. Począwszy od klimatu, podążając przez kompozycje na jedno kopyto i tragiczny automat perkusyjny na nudnym wokalu kończąc. Niestety, chcąc nie chcąc, muszę być brutalny ponieważ ta płyta nie trafia w aktualne czasy w żadnym aspekcie. Riffy są tak proste i nijakie, że aż dziw bierze. Wygląda to jakby ktoś dopiero uczył się grać na gitarze i nagrywał jakieś improwizacje. Wszystkie brzmią tak samo a to, że są utrzymane w średnio-wolnym tempie wcale nie czyni z nich – klimatycznych. Brakuje im charakteru i jakiekolwiek kopa. To samo tyczy się wokalu… brzmi jak zdołowany głos nastolatka, który przed chwilą wymyślił, że „będzie śpiewał doom metal”. Zero charyzmy ani jakiejkolwiek interpretacji tekstu. Zwykła recytacja ale bez podziału na role.
W tle brzęczy coś na podobieństwo klawiszy i niby chciałem napisać, że są jasną stroną tej płyty ale zmieniłem zdanie. Podczas ich słuchania, czułem się jakbym grał w 1 część gry Hexen (taki fpp z 1997 roku dla nie wtajemniczonych). Czy tak ma wyglądać death metal, który niby gra Inhuman Obsessed? Płyta z 2010 roku, która właściwie jest demosem z 2007 (po co to wydawać ponownie zamiast się skupić na czymś nowym?) a brzmi jak krążek z 1997 roku, który nie podnieci nawet bażanta na łące bo brakuje mu inicjatywy do zaserwowania czegoś przyciągającego czy chociażby czegoś co zostanie w głowie na krótką chwilę. Tzw. „memorable moments” nie istnieją na „The Criophylic Labarum” a szkoda. Z takim brzmieniem gitar można było zrobić ciekawy, techniczno pochodny twór (brzmią ociupinę jak Aborted – „Engineering The Dead”).