Recenzja: Solefald – World Metal. Kosmopolis Sud.

SOLEFALD
World Metal. Kosmopolis Sud (2015)
Norwegia, Indie Recordings, Avantgarde Metal

Solefald jest jednym z niewielu zespołów, które rzeczywiście zapracowały na określanie mianem „avantgarde”. Pierwsze przesłuchanie „World Metal…” może przyprawić o zawrót głowy. Wyjątkowo podłe wstępy do właściwie każdej kompozycji robią słabe wrażenie. To co się dzieje potem to jednak inna bajka. Zespół zauważalnie czerpie inspiracje z innych, nie metalowych, gatunków. Jest to oczywiste i wcale się z tym nie kryją. Wstawki jak pseudo dubstepowa elektronika, nie podnoszą mnie zanadto na duchu lecz myślę, że Solefald ma wyjebane na opinie i z czystym sumieniem nagrał eklektyczną płytę z której nie wiele wynika. Poza tym, że na pewno zespół miał ubaw podczas komponowania i rejestrowania. Momentami skłoniłbym się do opinii, że jest to improwizacja szalonego geniusza, który z mlekiem matki wyssał wielogatunkową uniwersalność. Pytanie tylko do kogo skierowany jest ten materiał? Trochę jakby do wszystkich i nikogo zarazem. To tak jakby bardzo średnie pomysły ubrać w technicznie doskonały instrumentalizm. W zamyśle to miała być chyba jakaś przedziwna podróż po świecie z tymże nie jestem pewien czy na pewno chodziło o świat metalu. Jakaś pokrętna logika pokierowała Norwegami. Genialne refreny z „Future Universal Histories” przeplatają się z groteskowymi melodiami „Bububu Bad Beuys”.

W takim nasyceniu łatwo pomylić ten krążek z przerostem formy nad treścią. Proszę nie zrozumieć mnie źle. Wokalizy Solefald są genialne. Czy to czyste refreny czy growl. Majstersztyk wpleciony w nieco odrealnioną muzykę. Są one wiodącym instrumentem tutaj co powoduje, że teksty są wyjątkowo obszerne. Historie śpiewane w dwóch językach dochodzą do 8 minutowych eposów. No i raz opowiadają historię w sposób ciekawy a innym razem są niczym bełkot jąkającego się alkoholika. Człowieka może wkurwić fakt, że zespół z takim potencjałem wystrzelił w świat takie rokoko. Nie żebym spodziewał się po nich czegoś normalnego ale litości. Wszystkie około metalowe naleciałości tego krążka wołają o pomstę… gdziekolwiek. Melodie rozwijające kompozycje, które towarzyszą refrenom także ocierają się o geniusz z tymże ten ogólny wizerunek jest sukcesywnie niszczony przez fatalne inkorporowanie dziwnych dźwięków. Mógłbym to puścić dziecku w samochodzie bo wiele tu skocznych patentów i to wszystko. Nie wiem dla kogo jest „World Metal” i czuję jakby mnie ktoś kijem zdzielił. Dziwna jazda, Solefald na prochach. Szaleństwo w którym jest metoda i obłęd, który prowadzi do psychiatryka. Solefald jest oryginalnie pojebany.

7/10

World Music with Black Edges
The Germanic Entity
Bububu Bad Beuys
Future Universal Histories
Le Soleil
2011, or a Knight of the Fail
String the Bow of Sorrow
Oslo Melancholy