Recenzja: Eryn Non Dae. – Meliora
ERYN NON DAE.
Meliora (2012)
France, M & O Music, Progressive / Groove / Sludge
“Meliora” to prawie 60 minut przejmującej i miażdżąco – ciężkiej muzyki ekstremalnej. Panowie łączą w niej wiele interesujących form. Nasycenie dźwięków przypomina nieco Gojira jednakże jest to mniej „wybujała” wersja. Bez wątpienia jednak, przedrostek „groove” jest tu na miejscu. Tak samo jak progresja, która bogato zdobi dłuższe przestoje w Meshugowskiej manierze. Da się ją tu namacalnie poczuć. Wbijanie riffów do którego przyzwyczaili nas Szwedzi jest wielce powszechne. Mimo to, nie jest to kolejny naśladowca. Tutaj czuć ducha ww. ale zdecydowanie nie można ich posądzić o kopiowanie. Tym bardziej, że władają potężną falą uderzeniową porównywalną z The Dillinger Escape Plan. Mechaniczne ciosy rytmiczne i jazz’owo – progresywne improwizacje zamiatają konkurencję. Po raz kolejny, francuska kapela udowadnia, że potrafi wykreować ujednoliconą wizję końca świata, poprzedzoną wyuzdaną orgią. Bogactwo dźwięków zdumiewa i wręcz oszałamia. Szybko jednak wstajemy z kolan bo człowiek chce więcej tak żywiołowej muzyki. Eryn Non Dae miażdży kopytem dłonie a potem kopie nim w głowę. Piękne – naturalne podejście do tematu. Pauzując w środku kompozycji poczułem wręcz jakbym zakłócił pewien ład.
Druga część krążka jest zdecydowanie bardziej dynamiczna i figlarna. Wykrzyczane wokale nie ujmują głębi a wręcz wpływają na poprawienie relacji nadawca – odbiorca. Są dosłowne i nie przeszkadza fakt, że jakoś znacznie nie ewoluują. One są ilustracją dla progresji reszty zespołu. Można by powiedzieć, że trochę odwrotnie niż zwykle, kiedy gitary tworzą tło dla wokalu. To ciekawe rozwiązanie, które ujednolica koncept i czyni równymi, wszystkie jego części. Czasem tworzą one swoiste interludia, inkorporując mówione fragmenty. Pozwalają na chwile oddechu przed nieustającą kapitulacją ludzkiego ośrodka zmysłowego. Mój poczuł się zainfekowany tymi dźwiękami. „Meliora” to bez wątpienia wartościowy krążek. Umiejętnie buduje napięcie i przygniata słuchacza do muru. Jest to pewna forma masochizmu i działa uniwersalnie. Albo pomaga zregenerować siły albo na pełnej kurwie, masakruje odbiorcę. To zależy od nastroju ale tak czy inaczej – jest bogato. Solidna dawka inteligentnego karbowania skóry. Mocna rzecz! Polecam!
Chrysalis
The Great Downfall
Scarlet Rising
Ignitus
Muto
Black Obsidian Pyre
Hidden Lotus