Recenzja: Azure Emote – The Gravity Of Impermanence

Azure Emote - The Gravity Of ImpermanenceAZURE EMOTE

The Gravity Of Impermanence (2013)

USA, Selfmadegod Records, Symphonic / Avantgarde Death Metal

Azure Emote to zaiste specyficzny i awangardowy twór. Mózgiem operacji jest Mike Hrubovcak czyli nikt inny jak wokalista Monstrosity, Vile czy Divine Rapture. Instrumenty szarpane oprawia kolega z tego ostatatniego – Ryan Moll. Perkusja natomiast jest pod kontrolą Mike’a Hellera czyli pałkera Fear Factory / Malignancy. Ekipa zacna i muzyka skrojona na miarę takiego dream teamu. Określenie „awangardowa” jest w tym wypadku bardzo na miejscu. Przy kontakcie z „The Gravity…” możecie zapomnieć o konkretnych ramach gatunkowych czy określonym tempie. Akcja podąża własnymi ścieżkami a te są nieprzewidywalne i szalone. Miałem na myśli kręte ale to właściwie nie oddaje charakteru tej muzyki. Azure Emote jest głęboko zatopione w orkiestracjach i bardzo technicznych zagrywkach gitarowych. Ciekawe połączenie, nie powiem. Swojego głosu użycza tu gęsto niewiasta, która o 180 stopni zmienia wydźwięk kompozycji. Zionie gotykiem lecz w połączeniu z mistrzowskimi interpretacjami Mike’a, otrzymujemy niezłą psychodelę. Szczególnie, że połamane aranże na spółkę ze skrzypcami i harmonijką powodują jawne skrzywienie umysłowe. Element zaskoczenia amerykanie wypracowali i opanowali bardzo dobrze. Łączenie gotyku, power metalu i muzyki psychodelicznej z death metalem to nie jest coś powszechnego. Tym bardziej, że zespół potrafi zaskoczyć progresywnymi improwizacjami i wirtuozerskimi solówkami. Do tego wlewa techniczny death, który wali po ryju i zaskakuje niczym śnieg w lipcu.

Nie mogę powiedzieć abym po wielu sesjach z Azure Emote był zawiedziony. To muzyka nowoczesna i dobrze napisana. Aranże wykraczają poza wszelkie ramy. Są niezwykle bogate i doskonale wyegzekwowane. Czasem zbyt długo trzeba czekać na rozwój wydarzeń leczy zrzucam to na karb skomplikowanych struktur. Uważam, że Panowie i tak wyszli obronną ręką ze stworzenia czegoś oryginalnego i rzadko spotykanego. Tak jak nie mogę im nic specjalnie zarzucić, tak mam problem z wystawieniem maksymalnej oceny. Może dlatego, że momentami stylistyka zbyt bardzo odbiegała w stronę lżejszej muzyki. Może dlatego, że 100% czasu nie zostało kreatywnie wykorzystane? Nie jestem pewien. Zabrakło mi pewnej kropki nad „i” a wiem, że są to ludzie zdolni do stworzenia czego tylko zapragną. Ogranicza ich tylko wyobraźnia, która zaprowadziła nas w niesamowite rejony. Poczułem się jak w głowie artysty, który kreuje chaos napędzany przez genialny umysł. Kreatywne niszczenie dźwiękiem i wielce artystyczny metal. Ekstremalnie klimatycznie. Z głową i wielkim wyczuciem. Może nawet zbyt wielkim ale tak blisko geniuszu… Dajcie sobie czas aby ogarnąć ten koncept bo warto. Niesamowite dźwięki. Polecam!

9/10

Epoch of De-Evolution
Carpe Diem
Marching Forth
Sunrise Slaughter
Conduit of Atrophy
Veils of Looming Despair
Dissent
The Living Spiral
Obsessive Time Directive
Patholysis
Destroyer of Suffering
Annunaki Illuminati
The Color of Blood
Puppet Deities

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *