Recenzja: Beaten To Death – Dødsfest!

Beaten To Death - Dødsfest!BEATEN TO DEATH

Dødsfest! (2013)

Norwegia, Mas-Kina Recordings, Grindcore

Wnimanije! Będzie srogi ostrzał! Uwielbiam norweskie podejście do tematu muzyki. Kiedy Ci ludzie biorą się za coś innego niż black metal to można być pewnym oryginalnych rezultatów. A jeśli nie oryginalnych to i tak na tyle zajebistych, że będzie trzeba napierać czaszką w rytmicznych konwulsjach. Beaten To Death to połączenie brytyjskiej dynamiki i brzmienia porównywalnego do Gorerotted (Mutilated In Minutes) oraz „kompaktowej” brutalności Gadget czy Nasum. Najbardziej charakterystycznym elementem „Dødsfest!” są doskonałe melodie, budowane nieustannie w tle. Bardzo charyzmatyczne, przypominające swoim brzmieniem skrzyżowanie grunge i brit rocka. Oczywiście odpowiednio przesterowane aby stworzyć rów melioracyjny w naszej głowie. Przypominają trochę Kvelertak. Są dzikie ale doskonale wpadają w głowę (szczególnie ta z „Døv, Døvere, Død”). Żeby nie było, że rozpisując się o zacnych melodiach wyjdzie na to, że BTD nie ma wiele wspólnego z grindem – o nie! Panowie są nieugięci a konkretne blasty przepełniają ten materiał. W połączeniu z podaną na talerzu rytmiką i wulgarnym szczeko-charkotem Andersa Bakke, daje nam bombę energetyczną. W natłoku wydarzeń znajdziemy nawet post-hardcore’owe plwociny więc jesteśmy jeno zwierzyną wystawioną na pożarcie.

„Dødsfest!” jest drugim wydawnictwem Norwegów i jest utrzymany w tej samej konwencji. Niewiele ponad 19 minut intensywnych doznań i inteligentnego niszczenia dźwiękiem. Kakofonii, która z każdym przesłuchaniem przeradza się w dobrze poukładany i przemyślany koncept. Co ważne, krążek został nagrany na przysłowiową setkę. To potwierdza moje uwielbienie dla ich nietypowych rozwiązań. Kiedyś kojarzyło się to raczej z niskim budżetem lub brakiem możliwości a tu świadomie zaoferowano nam coś na wzór albumu koncertowego. Dzięki temu zyskał moc i autentyzm, którą ciężko przecenić. Najlepsze jest to, że uzyskano naprawdę konkretne i selektywne brzmienie. Nie ma się do czego przyczepić. Choć za pierwszym razem wydawało mi się, że coś nie do końca zaskoczyło w tym koncepcie to potem z pochylonym czołem przyznałem, że nie może być lepiej. Beaten To Death oferuje naturalny przepływ energii. Dewastuje i intryguje. Jest melodyjny i skomasowany niczym atak kleszczy na niczego nie spodziewających się – grzybiarzy. Dødskonały grindcore! Polecam!

9/10

Vulpes Vulpes, Mustela Lutreola, Praedium
The Egg Thrower
Krepsekamp
True Norwegian Internet Metal Warrior
Dødsfest!
Erik Og Skrik
Døv, Døvere, Død
Obliteration Of Nekromantheon
Nazi Slippers
The Flesh Prince With Swell Hair
Aspen Hellweek
Vinni Butterfly

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *