Recenzja: Black Altar / Varathron / Thornspawn – Emissaries Of The Darkened Call…
BLACK ALTAR / VARATHRON / THORNSPAWN
Emissaries Of The Darkened Call – Three Nails In The Coffin Of Humanity (2013)
Polska / Grecja / USA, Odium Records, Black Metal
Muszę przyznać, że Odium Rec uraczyło mnie niezmiernie tymi ostatnimi, trzema wydawnictwami. Połączenie tych zespołów w split to bardzo zacna inicjatywa. Szczególnie poziom kultowości Greków jest tu nie do przecenienia ale po kolei. Świetna oprawa graficzna przyciąga oko i wspaniale prezentuje się na półce. Teksty, zdjęcia, składy a całość poparta kreatywnym minimalizmem.
Część Black Altar brzmi zdecydowanie najpotężniej i jest najbrutalniejsza. Jest też właściwie najlepiej wyprodukowana (chociaż to pojęcie względne). Czysto i „po szwedzku”. Trzy apokaliptyczne kompozycje potrafią ostro przejechać po kościach. Bardzo dynamicznie, trochę wulgarnie i śmierdzi siarką. Muzyka raczej ukierunkowana na niszczenie aniżeli do swojskiej biesiady przy ognisku – chyba, że w głębi lasu bez znanej drogi powrotu. Bardzo konkretnie i na temat. Bez zwolnień i zbędnego pierdolenia. Na początku i na końcu kawałek mrocznego namaszczenia i voila. Niecałe 15 minut wyjątkowo dobrego black metalu rodem z Polski.
Varathron lubię od zawsze. Choć nie jestem ich wiernym wyznawcą to zawsze trafiali do mnie z kolejnymi wydawnictwami lub pojedynczymi kompozycjami. Nie przypominam sobie przy tym abym kiedykolwiek zawiódł się na tych dźwiękach. Tym razem jest podobnie. Co więcej – potwierdzam, że to bardzo przemyślana muzyka. Bardzo kreatywna i wpływająca na wyobraźnię. Lubi zwalniać, mamić nas transowymi melodiami. Cud, miód i orzeszki! Trochę mniej „soczyste” brzmienie jednak nadal na poziomie wysokiej jakości i nieprzyzwoitej przyswajalności. Można wręcz stwierdzić, że słychać tu więcej niż podczas Black Altar. Bardzo miłym akcentem jest doskonale słyszalny bas. Raźno przebija się z zaplecza i miesza w głowie niczym narzędzie stworzenia. Całość doskonale ze sobą współgra. Przyjemne melodie stosowane w tle (vide „Arawn’s Reich”) i nieco surowy wokal świetnie kontrastują. Natomiast kompozycje takie jak „Black Swamp” sprawiają, że wraca mi nadzieja i chęć do życia. Tak właśnie powinien wyglądać black metal. Ascetyczny ale i skąpany w bogactwie. Mocny ale skłaniający do zadumy. Przede wszystkim – niesamowicie klimatyczny i wciągający. Wielki pokłon dla wielkiego zespołu. Podobny szacunek ostatnio, wzbudziło u mnie Taake z coverem Emperor – I Am The Black Wizards (z trybutu „In Honour Of Icon E”). Uwielbiam takie „olśnienia”.
Część ostatnia czyli Thornspawn jest przeznaczona dla ortodoksów i hardocore’owców (nie obrażając nikogo). Nakurw totalny od pierwszej sekundy poparty brzmieniem z odkurzacza i wduszonym podbiciem basu do granic przyzwoitości. Zdecydowanie nie jestem targetem tej muzyki ale potrafię spojrzeć na nią obiektywnie. Nie oceniam jej negatywnie ponieważ jebie piwnicą aż miło i jestem pewny i świadomy, że niejednemu amerykanie przeorają grzbiet. Taki ich urok. Z czeluści ciężko wyłowić gitary bo te 12 minut tworzy nieprzejednaną ścianę dźwięku. Nie do przebicia i nie do przeskoczenia. Zdecydowanie jest to skuteczna broń na sąsiadów i upierdliwych znajomych, którzy nie chcą wyjść. Doceniam klimat i ten, podobno kultowy, status ale nie odnajduje się w tak niekontrolowanym chaosie. Bród, smród i przygniatający mrok.
Reasumując. Bardzo ciekawy Split o wyjątkowej wartości artystyczno-klimatycznej. Siła, potęga i bród. Trzy zespoły i trzy oblicza black metalu. Doskonały pomysł, dobór i wykonanie. Poproszę więcej takich Splitów.
Black Altar – Intro
Black Altar – Nighthunter
Black Altar – I’m Demon
Black Altar – Deep Cut into the Open Wound of Mankind
Varathron – Arawn’s Reign
Varathron – Black Swamp
Varathron – Ancient Warrior (Black Sabbath cover)
Thornspawn – Baphobanner (Flag of Horror)
Thornspawn – Deceased Divinity (Pious Pulpit Burnt to Ashes)
Thornspawn – Deathlust
Thornspawn – Thorns of Black Spawned from the Altars of Northrav