Klasyczny rozkład: Sinister – Cross The Styx
SINISTER
Cross The Styx (1992)
Holandia, Nuclear Blast, Death Metal
KTO, GDZIE I KIEDY?
Sinister powstał w 1988 roku w Holandii. Po dwóch demach („Perpetual Damnation” i „Sacramental Carnage”) zespół wszedł do studia aby zarejestrować debiut „Cross The Styx”. Jego produkcją zajął się Alex Krull z Atrocity. Jest to bez wątpienia zespół kontrowersyjny gdyż hołdując szkole death metalu zbierał bardzo różne recenzje. Szczególnie po 2001 roku. Wydaje się, że przełom nastąpił kiedy wokalnie w zespole zaczęła udzielać się Rachel. Część ludzi zmieszała ich z błotem a druga część odnosiła się do ich wydawnictw „nie takie złe”. Zespół może budzi mieszane uczucia ale nie zmienia to faktu, że „Cross The Styx” to album kultowy i wprawiający w życie tą death metalową machinę.
DLACZEGO TO KLASYK?
Przede wszystkim, brzmienie tego materiału jest nieco bardziej wysublimowane niż zespołów amerykańskich. Nie powiedziałbym, że Sinister jakoś znacząco odstaje od Panów zza wielkiej kałuży. Zdają się reprezentować bardziej stonowany styl gry. Mniej tu diabła a zdecydowanie więcej gry „z głową”. Może i bardziej powściągliwej ale istota gry z takim „brutalnym” wyczuciem była zapewne niezłą inspiracją dla kapel technicznych. Motyw przewodni takich zespołów to thrash’owa rytmika, której i Sinister się nie wyzbył aczkolwiek uwzględnił ją na swój sposób. Inkorporuje do swej muzyki thrash-tempa aby za jakiś czas zatrzymać słuchacza w miejscu i poobijać od ścian w zupełnie odmiennej manierze. Wykonali niesamowitą robotę na podwalinach Possessed. Nie zważając do końca na stylistykę, da się tu łatwo zauważyć death’owy charakter i niezłomność w dostarczaniu ekstremy. Dzięki wyważonym dźwiękom z każdej strony dociera do mnie death metal totalny. Jest to historia tej muzyki i każdy jest w stanie docenić wyszczególniony bas i dobrze nagłośnione wokale zbliżające się nieco do amerykańskiej szkoły. Holandia wydała na świat bardzo ważny zespół. Niestety, aktualnie nie hołduje on wiernie tradycji gatunku, który współtworzył ale cóż – takie życie. Ważne, że pierwsze płyty odcisną piętno na każdym maniaku starej, wytrawnej szkoły rozpierdolu totalnego. To był „zły” zespół w najlepszym tego słowa znaczeniu a potem było potem. Partie solowe to odrębny rozdział. Rzadko się pojawiały ale zawsze robiły to z wielką klasą. Panie i panowie – „Cross The Styx” podnosi ciśnienie aż para uchodzi. Jest to rozkład totalny, który poza nakurwiającym death metalem wnosi ogromną dawkę klimatu do swojego bytu. Jest to dopiero 2gi europejski band zaliczany do gatunku (w moim rankingu) ale dominacja zespołów z USA lada moment zacznie się pomniejszać – CROSS THE STYX!
—
– rozkład totalny
– zwłoki bezsprzeczne
– zżerany przez robactwo
– dogorywające truchło
– ledwo ciepły