Recenzja: Raw In Sect – Red Flows

Raw In Sect - Red FlowsRAW IN SECT

Red Flows (2011)

Grecja, WormHoleDeath Records, Thrash Metal

Co za wieczór. W mojej głowie rozpętała się wizja zakrojonej na szeroką skalę – wojny klonów. Ledwo co z uszu wypadł mi holenderski Lugubre to już żywcem pożarł mnie Raw In Sect. Metalowe Archiwa mówią, że zespół „za młodu” parał się technicznym death metalem i przyznać muszę, że pewne zgrzybiałe naleciałości im pozostały. Mimo to, Panowie przekwalifikowali się na thrash metal i jestem wręcz oszołomiony ile w nich Slayer’a siedzi. Pierwsze dwa kawałki to jakby nie spojrzeć – trochę szybszy Sleja z poziomu „God Hates Us All” czyli nie nazbyt wdzięcznej ery muzyko-pisarstwa wyżej wymienionych. Podobają wam się hity „Bloodline” czy „Disciple”? Będziecie wpiekłowzięci. W innym wypadku, po tym niefortunnym wstępie, przez kolejne 38 minut będziecie się wsłuchiwać próbując odnaleźć kolejne podobieństwa.

Wydaje mi się, że Raw In Sect to zespół na tyle świeży, że nadal szukają własnej ścieżki. Nie da się jednak ukryć, że daleko im jeszcze do celu. Czasami potrafią pierdolnąć z metalcore’owym przytupem co dalece rozmija się z moim gustem. Czasem słychać tu nutkę stoner’owej dekadencji by chwilę potem skupić się na Slayer’owym wzniecaniu pożarów. Szczególnie widoczne jest to w przypadku George’a (wokalisto-basisty). Pełnią przepony stara się wskoczyć na miejsce Toma. Trochę deprymujące bo zamiast starać się wyłowić jakieś pozytywy z tej nieco sterylnej nie-ekstrawagancji to siedzę i głowię się czy ten moment brzmiał bardziej jak Araya czy to jednak refren przypomina bardziej amerykanów. Jest to kolejny już dzisiaj krążek pozbawiony oryginalności i woli wytworzenia unikalnej więzi ze słuchaczem. Wieje Ameryką na trzy kilometry aż w oczy szczypie i nie zgodzę się, że w thrash’u nie można zrobić nic ciekawego. Zespół nie musi być klonem Slayer albo Kreator aby reprezentować jakąś szkołę. Doskonałym przykładem oryginalności i doskonałości kompletnej (ale patos hehe) jest kanadyjskie Quo Vadis. Im „wystarczyła” zajebista osobowość i technika aby stworzyć idealny mariaż death i thrash metalu. Uznaję „Red Flows” za materiał wysoce profesjonalny pod każdym względem ale poziom umiejętności zaciekawienia słuchacza uważam za bardzo przeciętny. Zdecydowanie lepiej bawiłem się przy wielu sesjach z ostatnim Destruction – „Day Of Reckoning”, który zebrał raczej marne recenzje. Młodzieżowa muzyka dla ludzi lubujących się w thrash metalu ponad wszystko. Solidnie i tyle.

6.5/10

Lista utworów: Wall Of Greed; Man Less; Protect; Serpent’s Groan; When Waves Divide; Scars Of Deception; A Haunted Frame; Mirror In Ice; Red Flows; Phrygian; ..Into The Labyrinth

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *