Recenzja: Dust’N’Brush – Filth Of Our Blood
DUST’N’BRUSH
Filth Of Our Blood (2010)
Polska, Ultimhate Records, Melodic Death Metal
Przyznam, że zaliczyłem opad szczeny na tzw. ground kiedy zobaczyłem klip do „Million Of Moments”, który jest tym samym – otwieraczem płyty „Filth Of Our Blood”. Jest to debiut młodych chłopaków z Siewierza i trza im honor oddać, że jest to materiał wysoce profesjonalny. Po pierwszych nieopanowanych spazmach radości na samą myśl o słuchaniu tego krążka, przyszła pora aby obiektywnie podejść do tematu. Stylem reprezentowanym przez Dust’n’brush jest niewątpliwie melodyjny death metal i to w bardzo szwedzkim stylu. Potrafią otrzeć się też o deathcore ale na szczęście nie jest to nachalne i zbyt częste – zjawisko. Jeśli by włączyć racjonalne myślenie to jest to do bólu solidny, nowoczesny, melodyjny death metal jaki odtwarzają setki kapel. Nie da się jednak ukryć ambiwalentnej natury tych dźwięków. Cały czas zachodzę w głowę czy w ogóle albo chociaż ostatnio w me ręce wpadło tak profesjonalne, polskie dzieło w tym gatunku. Jego najmocniejszym elementem są gitary. Przede wszystkim, potrafią ładnie krążyć wokół motywu przewodniego i umiejętnie go rozwijać aż do momentu pełnego wzwodu artystycznego. Dzięki temu, kompozycyjnie ten materiał staje na poziomie światowego melo-death metalu. Słychać, że chłopaki nie mają kompleksów. Grają odważnie, jakby jutro miało nie nadejść. Słuszne rozwiązanie, tym bardziej że nie mają nic do stracenia. Mimo wtórnej stylistyki, ich przekaz wydaje się być szczery i oddany słuchaczom z pełną pasją. Podoba mi się, że zachowali odpowiedni poziom dynamiki dźwięku a nie łatwo o to przy tak żywiołowej muzyce i tym bardziej, przy debiutanckim materiale. Należy pogratulować producentowi ale i należą się słowa uznania dla zmysłu kompozytorskiego zespołu.
Właściwie najsłabszym elementem tego wydawnictwa jest, przynajmniej w moim odczuciu, perkusja. Czasem brzmi jak prosty automat. Nie ma zbyt wielu zmian a patterny są nieludzko proste i nie wymagające. Schematycznym/komputerowym perkom w death metalu mówię nie. Owszem jest intensywna i na swój sposób, ekstremalna ale tak naprawdę przynudza przez całe 29 minut i jest jeno wypełniaczem tła. Reasumując. Dust’n’brush to zacny kontynuator melodyjnej myśli. Nawet jeśli niekiedy nie mają pomysłu na zakończenie kompozycji to obronną ręką wychodzą z ich chwytliwością. Odważne podejście do tematu zaprocentowało profesjonalnym materiałem ze świetną produkcją i ciekawymi kompozycjami. Zdecydowanie wpada w ucho i nadaje się na każdą imprezę w takiej stylistyce. Dla laika i dla chwili odpoczynku dla „weterana”. Wartościowy materiał.
Lista utworów: Million Of Moments; Across The World; Beyond All Expectations; Daily Murders; Own Fiction; Flood Of Memories; Plague; Just Touch It; The Beginning; The Pics