Recenzja: Furia – Martwa Polska Jesień
FURIA
Martwa Polska Jesień (2007)
Polska, Death Solution, Black Metal
„Martwa Polska Jesień” to nieco bardziej charyzmatyczna płyta od następcy. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to muzyka wielowarstwowa i zarazem wysokiej jakości. Kompozycje są rozciągnięte w czasie od 6 do 9 minut i są to niecodzienne wycieczki w krainę fantasmagorii. Klimat to fundament twórczości Furia a jest on niesamowicie mocny. Jest niczym zbrojony beton do zastosowań ekstremalnych. Wyniszcza wnętrze człowieka. Pozbawia złudzeń na posiadanie nadziei i stwarza poczucie psychicznej degradacji. Mocny cios prosto w tchawicę. Zdławiona ofiara nie jest w stanie wydobyć z siebie krzyku a na ucieczkę jest już za późno. Jedynym słusznym rozwiązaniem jest podążanie za furiastyczną wizją zespołu. Ścieżka nie jest prosta i prowadzi przez głęboko skrywany lęk i ból.
W tej muzyce drzemie wielka siła. Pełen pasji i energii – wokal Nihila wykonuje ogrom pracy. Jego ekspresja jest godna podziwu. Nie często słyszy się tak bezpośredni przekaz i to w rodzimym języku. Strumień jadu jaki wylewa się po odpaleniu krążka, pali wszystkie członki. Panowie nie jednokrotnie odbiegają od ram czystego black’u, posuwając się w bardziej akustyczne rejony przepełnione goryczą i ekstazą jednocześnie. Jednym z przykładów jest środek „Na Ciele Swym Historię Mą Piszę” – „Nie było mnie tu… jestem… nie będzie…” a wszystko to wykonywane jest niemalże z aktorskim kunsztem. Upodlenie, zmasakrowanie i wyraźne zdegustowanie… spełnienie, zniszczenie i depresja… Wiele różnych stanów napotkałem w zderzeniu z „Martwą Polską Jesienią”. Krążek barwny i charakterystyczny. Perfekcyjnie spasowany na miarę każdego maniaka inteligentnej muzyki metalowej. Czasami makabryczny, czasami przejmujący – dzieje się tu wiele a wszystko to dotyczy indywidualnego odbioru i możliwości dowolnej interpretacji słów i dźwięków.
Furia stworzyła narzędzie do rozmyślania, rozstrzygania i zakańczania spraw trudnych i wymagających. Pokazuje drzwi aby nie trzeba było burzyć ścian. Ta płyta to antidotum na chorobę zwaną życiem. Zwiastuje i przewiduje najróżniejsze rozwiązania a wszystko to za sprawą niezłomnego i niesamowicie niesamowitego klimatu. Po stokroć polecam!
Posłuchaj: Krew W Kolorze Bursztynu