Recenzja: Vomitory – Opus Mortis VIII
VOMITORY
Opus Mortis VIII (2011)
Szwecja, Metal Blade Records, Death Metal
Mam ogromny sentyment do tego zespołu i nie mogę się pogodzić z komentarzami na temat nowej płyty typu „nic nadzwyczajnego” czy „przeciętne do bólu”. Okej – tak naprawdę mam je w dupie ponieważ płyta mi się zajebiście podoba a zdanie mam swoje. Tuż po odpaleniu płyty do naszych uszu docierają wysokiej jakości dźwięki. Produkcja jest klarowna i ciężarna. Niczym padająca krowa niszczy wszystko na swojej drodze. Jest tu trochę prostolinijnego grania ale są to z reguły chwile przestoju, czytaj: zwolnień. Jest ich trochę na płycie ale są poparte ciekawymi melodiami i klimatem. Od razu trzeba zaznaczyć, że nie jest to typowy, rzeźnicki materiał. Słychać, że włożono trochę wysiłku w napisanie kreatywnie niszczących kompozycji. W 99% czasu są to naprawdę dobrze przemyślane i solidne riffy. Nie przeszkadza mi to, że większość patentów jest znana w death metalu „od pokoleń”. Vomitory oferuje bezbłędną jakość i technikę co daje w efekcie – death metal wysokiej próby. Pokażcie mi osobę, która czasem (albo i często) nie ma ochoty posłuchać świetnie napisanej i wyprodukowanej muzyki, bez względu czy jest to szczyt oryginalności czy powtórka z rozrywki. Biorąc pod uwagę rozmiar światowej sceny death, wcale nie tak łatwo znaleźć taką płytę.
Poza samymi gitarami, które są esencją death metalowego rzemiosła – wokal robi tu wielką robotę. Jest to rasowy, siarczysty growl, który nie ma słabych punktów. Emisja głosu jest doskonała – głęboka i dokładna. Miło się tego słucha nie powiem. Wszechobecna rytmika i granie prostych, „liniowych” riffów trochę spłyca ten materiał ale wycinanie klimatycznych melodii jak np. w „They Will Burn” daje dużą satysfakcję ze słuchania. Najważniejsze jest to, że Szwedzi brzmią autentycznie. Nie słyszę tu grania na przymus czy rutynowego plastiku. Słyszę za to bardzo solidny materiał, który na pewno znajdzie swoje miejsce u zaczynających przygodę z dm (jak to brzmi hehe) ale i zrobi dobrze obytym w temacie, maniakom. Ja to chętnie łyknąłem i pewnie nie raz do „Opus Mortis VIII” wrócę bo to wciągający materiał a 36 minut znika z życiorysu nie wiadomo kiedy. Polecam!
Posłuchaj: They Will Burn