Recenzja: Candlemass – Death Thy Lover EP

CANDLEMASS
Death Thy Lover (2016) EP
Szwecja, Napalm Records, Doom Metal

Na podstawie tej ep’ki zauważyłem jak czas szybko leci. Pamiętam jak dziś jak słuchałem „Psalms Of The Dead” i jako, że nie jestem zatwardziałym fanem starej twórczości Szwedów to podobało mi się bardzo. Okazuje się, że minęły już 4 lata a „Death Thy Lover” ma zwiastować powrót legendy. Powrót jest jednak utrzymany ściśle w klimacie poprzedniego materiału więc nie ma zbytniego zaskoczenia. Powiedziałbym nawet, że ep’ka jest bardziej melodyjna i zyskała pełniejsze brzmienie. Ze znaczących zmian – Robert Lowe nie śpiewa już w Candlemass. Właściwie to muzycy rozstali się już w 2014 roku. Jego miejsce zajął powracający Mats Leven. Myślę, że jego głos pasuje do takiego brzmienia ale ciężko stwierdzić czy się sprawdzi w tej roli. Te 4 kawałki są do siebie, mimo wszystko, mocno zbliżone. Są z jednej strony bardzo spójne i nośne ale niezbyt charakterystyczne względem siebie. Pasują do tego typu wydawnictwa, tym bardziej że niesamowicie wpadają w ucho.

W połączeniu z takimi, rymowanymi tekstami można spokojnie uderzać do radia: „Death thy lover, In the hollow, there’s no other, He’s your only friend and he’s watching over you”. W sam raz do nucenia pod nosem w czasie podróży tramwajem. Klimat tego wydawnictwa najlepiej opisuje tytuł trzeciej kompozycji: „Sinister And Sweet”. Złowrogi ale i słodki pasuje idealnie. Melodie iście z horroru przeplatane mrocznymi tekstami są jak cukierki przed śniadaniem. Mi się podoba. Niższy głos Levena podkreśla wspomnianą grozę. Bardzo przyjemne, szczególnie kiedy taka mroźna aura za oknem. Przebojowa ep’ka.

9/10

Death Thy Lover
Sleeping Giant
Sinister and Sweet
The Goose