Recenzja: Pogavranjen – Jedva Cekam Da Nikad Ne Umrem
POGAVRANJEN
Jedva Cekam Da Nikad Ne Umrem (2016)
Chorwacja, Arachnophobia Records, Experimental Post Black Metal
Najpierw soniczna kakofonia i wewnętrzne zdruzgotanie. Potem subtelne lawirowanie pomiędzy lekką psychodelą a rozluźniającą mizantropią. Klimat w jakim oscyluje Pogavranjen wpływa wręcz kojąco na człowiecze nerwy i jego całokształt. Mimo, że liryka dość abstrakcyjna i wieloznaczna to niemalże filozoficzne wywody w iście epistolarnej formie, robią wrażenie. Wokalne inkantacje wzmacniają przekaz. Są czytelne i bardzo klimatyczne.
Klawisze, mimo że minimalistyczne – robią tu wielką robotę. Momentami wręcz przywodzą na myśl ścieżkę dźwiękową „Mechnicznej Pomarańczy”. Są artystycznym przybraniem wielowątkowego przepływu muzyki na tym materiale. Tej wizji wtóruje perkusja, której jazzowe improwizacje nieźle mieszają w głowie. Wznosi zespół na wyższy poziom. Panowie doskonale łamią tempo, stosują stop&go. Bawią się ze słuchaczem niczym hiena z padliną. Ogrom zdarzeń obecnych na „trójce” cieszy i zaskakuje jednocześnie. Duże ambicje sprostały oczekiwaniom. Przepadłem.
Pogavranjen słucham już od dłuższego czasu i muszę przyznać, że wciągnęła mnie ta abstrakcyjno-psychodeliczna forma manifestowania muzyki. Łykam te wszystkie niedopowiedzenia i zmyślne zatrzymania. Pogavranjen skłania do myślenia, refleksji i eksploracji nieznanych mi bliżej rejonów. Nie jest to muzyka łatwa i lekka ale procentuje poszerzeniem horyzontów. Trzeba tylko uważać na psychikę aby nadto jej nie zmasakrować bo bądź co bądź, Chorwaci potrafią wprowadzać stany lękowe i inne psychiczne „udziwniacze” jeśli trafią na podatny grunt.
Określenie gatunku proszę brać z przymrużeniem oka. „Jedva Cekam Da Nikad Ne Umrem” to trip w niebezpieczne rejony dla umysłów odważnych i otwartych. No to w drogę!
8.5/10
Keres
Maitreya
Parahaoma
Xolotl
Kalpa
Olam Ha-ba