Recenzja: Inglorious – Eternal Chaos
INGLORIOUS
Eternal Chaos (2014)
Polska, Self-released, Black Metal
Tarnowskie Inglorious istnieje już 12 lat. Panowie mają na swoim koncie demo „…And Our Ashes…” nagrane w 2007 roku i jeden długograj „Death Syndrome” z 2010. Szczęśliwie się składa, że zespół postanowił pójść za ciosem i nagrał krążek, który aktualnie czeka na odpowiedniego wydawcę. Ciszę zmąciła majacząca gitara i śmierć wyszła mi naprzeciw. „Eternal Chaos” to dobrze zbalansowany krążek utrzymany głównie w średnio szybkim tempie. Emancypacja black metalowej sztuki w polskim, podziemnym wydaniu. Czasem nierówny i ze zlewającymi się gitarami ale kto mówił, że w podziemiu ma być równo? Słychać to głównie w wolniejszych partiach i to też nie zawsze. Na szczęście Inglorious lubi przyspieszać a dobrze spasowana perkusja potrafi ukryć pewne niedociągnięcia. Swoją drogą – niektóre są zauważalne dopiero na słuchawkach choć przyznać muszę, że mój zestaw „głośno grający” daleki jest od audiofilskiego. Tak naprawdę mam jeden zarzut dla tego materiału. Mianowicie jest zbyt po środku. Zbyt nowoczesny jak na old-school i zbyt minimalistyczny jak na „nowomodne” granie. Z jednej strony dostajemy skrzypce w kompozycji „Manifesto” a z drugiej, mamy wciągającą czarną dziurę w „Otchłań II”. Wychodzi różnie ale zdania nie zmienię – podziemny klimat pełną gębą. Momentami przypomina trochę Saltus a czasem Casus Belli. To bardzo luźne skojarzenia ale jakże cieszące ryj.
Myślę, że dobrym posunięciem byłoby większe ukierunkowanie zespołu. Albo pójść po bandzie i odpuścić romantyczne zwolnienia z przesterowanymi modłami na czele. Albo postawić na udziwnienia i wspomagacze pozwalające postawić następny krążek na półce obok czegoś innego – równie nie zobowiązującego. Potencjał jest tu widoczny gołym okiem. Inglorious często stosuje powtórzenia ale nie przynudza. Czasem jest zbyt przewidywalne lecz przez całe 40 minut – bardzo solidne. Broni się jako całokształt i nieraz powoduje mimowolne podrygiwanie głową. Panowie nie boją się dopisywania melodii w tle i pasaży, delikatnie progresywnych. „Eternal Chaos” to interesujący materiał. Nie widzę przeszkód aby od czasu do czasu znalazł się w moim odtwarzaczu. Nie należy do kategorii „posłuchaj / zapomnij” ale dzieci też nie będzie. Jak wspomniałem wyżej – są dla mnie zbyt po środku. Jeszcze o nich usłyszymy – to pewne!
Ps. w formie ciekawostki. Niektóre fragmenty „Masowa Mogiła” przypominają mi utwór Behemoth – Decade Of Therion. Czy ktoś też to słyszy (hehe)?!
Intro
My Death
Masowa Mogiła
The Next Step
Otchłań
Manifesto
Word
Eternal Chaos
Otchłań II
Cień