Recenzja: Sarke – Aruagint

Sarke - AruagintSARKE

Aruagint (2013)

Norwegia, Indie Recordings, Doom / Black / Thrash Metal

“Aruagint” to już trzeci, solowy album Sarke (Khold, Tulus). Tym razem jegomość skupił się wyłącznie na partiach basu. Reszta zespołu składa się z samych znanych osobistości. Steinar Gundersen (gitara), Asgeir Mickelson (perkusja), Anders Hunsted (klawisze) oraz nikt inny jak Nocturno Culto na wokalu. Co może wyjść z takiego połączenia? Przede wszystkim, doskonała retrospekcja i modernistyczne nawiązanie do muzyki metalowej lat ’80. Nowoczesne ale bez uwsteczniających zgrzytów. Panowie łączą old-schoolowy feeling z doom/thrash/black metalowym jadem. Ten pierwszy powoduje pewien dysonans. Odpycha słuchacza i stara się zamanifestować zło. Staje nam na drodze do niczym nie zmąconego niebytu. Próbuje pogrążyć nas w pustce i zdegradować do poziomu zwłok w ziemi. Idzie mu nieźle choć temat jest potraktowany nieco po łebkach. Doom metalowa część „Aruagint” jest doskonale zgrana w całość z resztą a pomosty są zbudowane z niebywałym wyczuciem. Zmiany nastroju odbywają się niezauważalnie i bardzo płynnie. Wszystko dąży do black’owego thrashu, który ochoczo wspiera Nocturno Culto. Zrobił tu naprawdę dobrą robotę, która niby nie odbiega znacząco od nowych dokonań Darkthrone ale mimo wszystko, ewoluuje. Powiedziałbym nawet, że pokazał tu bardziej otwartą stronę i brzmi jakby bardziej przyłożył się do swoich partii. Są lepiej „dośpiewane” i bardziej klarowne. Mają też bardziej rock’n’rollowe zacięcie (w dużej mierze za sprawą muzyki). W macierzystym zespole sprawia wrażenie wokalisty niechlujnego, bardziej chaotycznego (punk rockowego?). Mimo, że jestem fanem wcześniejszych dokonań Darkthrone to wokal w nowym Sarke podoba mi się bardziej niż w nowym Darkthrone, o!

Sama muzyka jest bogata choć za wszelką cenę stara się być stonowana. Są tu elementy muzyki progresywnej, wspomnianego doom metalu czy poczerniałego (hehe) thrashu. Niektórym może się nie spodobać brak jakiejś niespodziewanej eksplozji czy dzikich wyżyn. Uważam jednak, że „Aruagint” nie jest wydawnictwem zachowawczym. Perfekcyjnie wczułem się w jego klimat i nie miałem wrażenia, że mnie zanudza czy rozchodzi się po kościach. Byłem raczej zaskoczony jakością i wielowątkowością melodii tu zawartych. Co prawda nie zostałem przytłoczony ale na własnej skórze poczułem złowrogi nastrój i próbę zaszczepienia negatywnych emocji. Zjawisko zewsząd pozytywne i deprawująco – zachęcające do dalszego słuchania. Wielce udany materiał dla ludzi lubiących poczuć klimat ale i potupać nóżką. Jest też co ponucić…

„Down on my knees
With my fingers crossed
The face is numb from coldness
My head is lost”

9/10

Jaunt of the Obsessed
Jodau Aura
Ugly
Strange Pungent Odyssey
Walls of Ru
Salvation
Skeleton Sand
Icon Usurper
Rabid Hunger