Recenzja: Embryonic Devourment – Reptilian Agenda
EMBRYONIC DEVOURMENT
Reptilian Agenda (2013)
USA, Deepsend Records, Technical Death Metal
To jest to co lubię w muzyce ekstremalnej. Mordercze tempo, bezkompromisowy wokal i niezłomna technika, która non stop nagina prawa fizyki. W ogólnym rozrachunku „Reptilian Agenda” jest bliska ideału. Brutalny death metal znajduje tu poparcie w technice. Mimo to, chłopaki potrafią rozwinąć skrzydła i melodyjnie wskoczyć na „blasty w ryj”. Te przejścia ładnie się komponują ale występują dość rzadko. Ciekawie prezentuje się także łamanie tempa, które samo w sobie urywa dupę lecz słabo współgra z wokalem. Mam wrażenie, że momentami chłopaki przedobrzyli. Chcieli zbyt wiele upchnąć w pół godzinną sesję. Natężenie zróżnicowanych riffów każe się zastanowić nad sensem istnienia i przede wszystkim – potrzeby takiej intensyfikacji doznań. Ostatecznie zespół postanowił upchnąć tu więcej niż nakazuje rozsądek i wytworzył dzięki temu specyficzną, specjalistyczną otoczkę. To może się podobać bo takie posunięcia pozwalają zgłębiać sposób gry i budowę kompozycji. Niektórzy mogą jednak stwierdzić, że rzygają takim natłokiem i chcą pełnokrwistego nakurwu. W tym wypadku Embryonic Devourment nie będzie najlepszym wyborem. Panowie poza ekstremalnym wydźwiękiem, wkładają wiele pasji w składanie takich a nie innych struktur. Kreują je za pomocą wielu narzędzi. Obficie eksplorują stop&go oraz przyjemną, nośną rytmikę. Są to elementy wszechobecne na tym krążku, równolegle ze zwalniającymi rozciągnięciami, flażoletami i łamliwym tempem. Kolejnym istotnym elementem jest progresja. Istnieje i funkcjonuje jako pełnoprawna część „Reptilian Agenda”. Są to swoiste pasaże progresywne, które potrafią przeistoczyć się w tornado riffów. Te połączenie przypomina nieco nowsze dokonania Cephalic Carnage.
Nie jest to może nic niepotykanego ale jest bardzo smacznie podane. Dobrze nagłośniony bas po chwili przyzwyczajenia, zaczyna się dobrze komponować z resztą instrumentów. Pomimo nieco kartonowego, płaskiego brzmienia bilans jest dodatni. Przede wszystkim dlatego, że materiał brzmi autentycznie a rytmiczne wokale mają dużo pałera. Cieszy fakt, że zespół nie poszedł na łatwiznę i nie zastosował wtórnego onanizmu. Panowie rozwijają swoje kompozycje a ich muzyka jest ciekawa. Nie wywołała u mnie ciarów na plecach ale „Reptilian Agenda” to coś więcej niż solidny tech death. To ambitne dzieło i próba kreatywnego zniszczenia. Może swoboda przepływu dźwięku nieco ucierpiała za sprawą dużej złożoności ale nikt nie powiedział, że Embryonic Devourment nie może być zespołem specjalistycznym. Polecam!
Challenging All Forms Of Hope
Masonic Angeldust
Reptiliphiliac
Experimental Deformation
Suffer The Seas Of Gore
Sealed With Resin
Whilst The Rich Dine
Blood Gift