Recenzja: Avulsed – Ritual Zombi
AVULSED
Ritual Zombi (2013)
Hiszpania, Xtreem Music, Death Metal
Zombie opus magnum…
Z początku podchodziłem do tego krążka sceptycznie ale po krótkim namyśle uznałem, że jest to doskonale brzmiący, obskurny, old-schoolowy death metal! Ładunek jest niesamowity pod warunkiem, że rozkręcimy oporowo głośniki w celu usmażenia mózgu. Tak smakuje najlepiej. Jest to niby prostolinijny death metal, który nie udaje czegoś czym nie jest. Jest realistyczny a przy okazji solidnego pierdolnięcia – uroczo wpada w ucho. To taki death’n’gore, który nie przyprawia o mdłości tylko od razu wbija nóż w brzuch i częstuje nas jego zawartością. Gra w tempo jest tu powszechna a poza tym, rock’n’rollowy feeling nadaje im światowego sznytu. Mają receptę jak zabawić słuchacza i tak też się dzieje. „Ritual Zombi” to wyjątkowa rozrywka. Stanowi doskonałe tło dla wielu (niekoniecznie zboczonych) uciech. Granicą jest jedynie Wasza wyobraźnia. Co prawda nie oceniłbym tego krążka na 10 jednak nic bym tu nie zmieniał. Każdy ma czasem tak, że stwierdza, że słyszał w życiu lepsze rzeczy ale tej też nic nie brakuje. Właśnie tak jest w przypadku Avulsed. Może poza nużącą chwilami perkusją, która pyrkocze także bardzo old-school’owo, nie zmieniłbym tu nic. Cała otoczka klimatyczna jest uszyta na miarę. Ciężki i bardzo oddany wokal jest powszechnym złem deprawującym słuchaczy. Do tego charczące ale bardzo selektywne gitary i zdatny do wyłowienia – bas – tworzą ten niesamowity klimat undergroundu. Jestem zachwycony podejściem Avulsed do tematu. Słychać, że muzyka płynie naturalnie i nie jest wymuszona. Jest szczera i bezpośrednia. Przy okazji niesłychanie zdatna do machania łbem a także nucenia pod nosem. Dla każdego coś dobrego. Fani ekstremy odkopią sobie zwłoki w wiadomym celu, artyści dadzą się rozerwać Rottenowi od wewnątrz a masochiści zachłoszczą się skórzaną witką – jak zawsze, na śmierć.
„Ritual Zombi” jest przede wszystkim bardzo przyjemny w odbiorze. Jego zwierzęcy magnetyzm aż się prosi o pożarcie. Można wychwycić w ich muzyce coś na podobieństwo refrenów więc na upartego można sobie podśpiewać. Cieszy fakt, że przy niezaprzeczalnej ekstremie, jest to w miarę uniwersalne wydawnictwo. Przecież nie zawsze trzeba mieć ochotę na jakiś bezlitosny nakurw. W takich chwilach z pomocą przychodzą oni. Piewcy zła i kontrolowanego chaosu. Może trochę przerysowani ale kogo to obchodzi. To trochę jak z Hollywoodzkim kinem. Niby dziadostwo a czasem człowiek lubi się odchamić. W przypadku Avulsed jest podobnie ale w innych kategoriach – ambitne kino na które zabrakło budżetu – jeśli rozumiecie moje porównanie. A jeśli słuchanie death metalu poprawia Wam humor to pozycja Hiszpanów jest dla Was obowiązkowa! Polecam!
Dawn of Apocalypse (Intro)
Dead Flesh Awakened
Z-Hunter
…Was Not My Blood
Horrified by Repulsion
Zompiro
Elegy for the Rotting (Interlude)
Unborn of the Undead
Brainsuck
Zombie Ritual (Death cover)
Cannivegan Corpse
Cult of the Living Dead
Devoured and Forgotten (Outro)