Recenzja: Gorod – A Perfect Absolution
GOROD
A Perfect Absolution (2012)
Francja, Listenable Records, Technical Death Metal
W moim mniemaniu, Gorod należy do czołówki technicznego death metalu. Mieści się spokojnie w dwudziestce moich ulubionych kapel i tak jest właściwie od momentu wydania „Neurotripsicks”, jeszcze pod nazwą Gorgasm. „A Perfect Absolution” jest już 4 wydawnictwem wychodzących spod ich ręki. Mówiąc o nim, że jest wyjątkowo mało innowacyjny czy, że jest to „zwykły” tech death zakrawa o nieporozumienie. Panowie wykazują się niezwykłą ekwilibrystyką przez bite 40 minut. Sprytnie lawirują pomiędzy brutalnymi wokalami i melodyjnymi solówkami. Do tego łamią tempo w różnych, newralgicznych punktach kompozycji oraz w różnych odstępach czasu. Jest to niezwykle opanowana, sztuka tworzenia technicznego metalu, który nosi znamiona uniwersalności i ma wpływy innych gatunków. Są to między innymi – metal progresywny (vide „Carved In The Wind”) i neoklasyczny death metal (np. w „Elements And Spirit”). Możemy dosłuchać się także kilku jazz’owych urozmaiceń ale to nic znaczącego.
„A Perfect Absolution” to metal totalny i kompletny w każdym calu. Nie spodziewajcie się jakichś konceptualnych wpadek bo ta płyta wypełnia ośrodek słuchowy w 100%. Czasem niebezpiecznie kręci się wokół jednego patentu ale nie podchodzi pod nudę. Jest raczej chwilą wytchnienia od intensyfikacji bezpardonowej techniki. Ciekawą sprawą so liryki. Traktują one generalnie o historii oblężenia Iskorostenia (stolica Drewlan – późniejszy Korosteń) na Ukrainie oraz kulcie Peruna na Rusi. Stąd np. w kompozycji „5000 At The Funeral” czytamy historię spalonych żywcem 5000 mieszkańców Korostenia w łaźni, którzy ówcześnie zostali zmożeni miodem pitnym. W pierwszym „Birds Of Sulphur” dowiadujemy się o tragicznym końcu tegoż grodu, kiedy Rusowie wypuścili nań gołębie z podpalonym materiałem, przytwierdzonym do ogonów. Trochę dziwi odwrócona chronologia ale można zrzucić to na bark konceptu, niczym w obrazie filmowym.
Nowy album Francuzów nie jest jedynie popisowym sposobem na odegranie tysiąca nut. To ciekawy koncept, przemyślany od góry do dołu i dający wiele przyjemności z obcowania ze złożonymi strukturami. Potrafi zaskakiwać ale daje też chwilę wytchnienia. Wytworny kawał złożonego i ambitnego metalu. Polecam!
Birds of Sulphur;
Sailing Into the Earth;
Elements and Spirit;
The Axe of God;
5000 at the Funeral;
Carved in the Wind;
Varangian Paradise;
Tribute of Blood