Atropos - Inhabitant

ATROPOS

Inhabitant (2008/2011) ep

Polska, Self-released, Melodic Death Metal

W moje ręce trafił także następca nieślubnego „Crucifiction” czyli „Inhabitant”. Tutaj zespół obrał nieco inny front. Płyta jest 3 lata młodsza od poprzednika i to już czuć. Produkcja uległa małemu liftingowi jednak nie zatraciła zatęchłego klimatu. Kompozycje nabrały innego, może trochę bardziej ekstremalnego wydźwięku. Na pewno bardziej bezkompromisowa stała się perka z tymże brzmi trochę jak automat. Nie chodzi tu o same struktury ale o to, że jest sucha i płaska a to tworzy takowe wrażenie. Nawet gdyby był to automat – wcale bym się nie pogniewał bo pasuje tu wyjątkowo dobrze. Po pierwszym, tytułowym utworze, otrzymujemy w łapy kołwera Vader pt. „Carnal”. Któż będąc młodym adeptem sztuki piekielnej, posiadając instrument gitarowy – nie katował tą pieśnią swoich sąsiadów? Wokalnie ten utwór też pozostawia pole do popisu i tu mam pewne zastrzeżenie. Nie wiem czy mi się podoba taki efekt gdzie przy zwrotce wokal nabiera wody w usta i dudni niczym w studni. Posłucham 20 razy i dopiero się wypowiem. Trzecie wrażenie nie porywa. Sam cover wykonany lepiej niż świetnie. Mrocznie im to wyszło ale tylko do pewnego stopnia – rozpoznawalność jest zachowana. Trzecim utworem stał się wymiot bardzo zacny. Znowu do głosu dochodzi ekstrema ale postawiono też na wyraźne partie gitarowe. Są bardziej wysunięte na przód i mają więcej do powiedzenia. Bardzo ciekawe rozwiązanie, wnoszące nową jakość do zespołu. Jest też krótka, czysto brzmiąca solówka, dodająca głębi. Pierwsze wrażenie było takie, że „Eyelid Of The Morning Star” to coś w stylistyce Behemoth i rzeczywiście… końcówka też zmierza w stronę dokonań z okolicy „Thelema.6” czy coś… Może to tylko wrażenie w każdym razie podoba mi się kontrast zachowany w kompozycjach. Są wyraziste i mają charakter. Godnie kontynuują tradycję Atropos i są wielką gratką dla każdego fana muzyki podziemnej.

Na deser dostajemy „Carnal’a” w pomysłowej wersji z alternatywnym tekstem. Ciekawe bo przypomniało mi jajcarski „Mario Theme” w wykonaniu Banisher. Lubię takie odchyły a ten zachowuje granice przyzwoitości i co ważniejsze – jakości. Do tej rzeki słów pochlebnych należy dodać bardzo ładne i schludne wydanie tych dwóch materiałów Atropos. Zostały utrzymane w czerwonej i białej tonacji okutej w digipack stworzony przez Studio9hz. Cieszą nie tylko ucho ale i oczy. Dwie interesujące perełki – szkoda, że ta druga taka krótka (niecałe 13 minut z bonusem). Polecam!

9/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *