Ethelyn – Devilicious
ETHELYN
Devilicious (2010)
Polska, Psycho Records, Melodic Death/Black Metal
Na nowe dzieło Ethelyn trzeba było poczekać teoretycznie 2 lata. Trochę więcej, biorąc pod uwagę problemy wydawnicze “Traces Into Eternity” ale oficjalnie jest to nadal 2 lata. Widzę na “Devilicious” bardzo dużo pozytywnych aspektów. Przede wszystkim – od samego początku, doskonale wpada w ucho. Kompozycje mają swoją lekkość a ich znaczna melodyjność sprawia, że można przy nich ochoczo łbem ponapierdalać. Brzmienie zyskało na selektywności, względem poprzednika. W tych dwóch aspektach, ciężko im cokolwiek zarzucić. Nawet same pisanie muzyki w ich wykonaniu zdecydowanie “daje radę” mówiąc delikatnie. Muszę zaznaczyć, iż widzę w tej kapeli duży potencjał stąd dość wysoko stawiam im poprzeczkę i myślę, że mogli bardziej postawić na ambitną stronę tworzenia. Mam na myśli złożoność struktur i więcej “nietypowych” smaczków. Takowe tu występują ale chłopaki mogą zaoferować znacznie więcej. Zarzucam im momentami zbyt dużą prostotę i wyrachowanie w serwowaniu oklepanych riffów. Ja chcę słyszeć więcej Ethelyn w Ethelyn. Zgrzyty występują rzadko ale trafia się czasem jakaś nierówno zgrana melodia. Można na to przymknąć oko, chyba że – ponownie – zawyża się poprzeczkę.
To co nieustannie podoba mi się w tym zespole to swąd podziemia. Jest on umiarkowany ale jest. Przywodzi na myśl jakieś wczesne Demise na przykład. Mają też ciekawe przebłyski na etapie zmian tempa. Potrafią zaskoczyć i wybrzmieć w wielkim stylu. Sporo jest tu momentów godnych uwagi i takich, których nie powstydziłyby się największe nazwy jednak równie często powielane są znane patenty. Oryginalność jest w cenie i zdaje sobie sprawę, że odnalezienie własnej drogi wymaga czasu ale ja nie należę do cierpliwych… chciałbym tu i teraz hehe. Tak czy inaczej, materiał może nie ponadczasowy ale doskonale wpasowujący się w kanwę melodyjnego metalu. Doskonały dla “początkujących” oraz jako czasoumilacz dla “wyjadaczy”. Miło i przyjemnie spędziłem te 46 minut. Jakby wyciąć tą “nudniejszą” część to by wyszło jakieś 30 minut wysokooktanowego metalu dla młodzieży. Dobrą drogą Ethelyn kroczy. Będzie tylko lepiej, ja to wiem. Ah, bym zapomniał – chwalmy wokal bo barwę ma zacną. Pasuje doskonale do charakteru zespołu.