Klasyczny rozkład: Obituary – Slowly We Rot
OBITUARY
Slowly We Rot (1989)
USA, Roadrunner Records, Death Metal
KTO, GDZIE I KIEDY?
Obituary zrodziło się na Florydzie w Stanach Zjednoczonych w roku 1984. Pierwotnie zespół nazwał się Executioner aby ewoluować w Xecutioner (istniał inny zespół o nazwie Executioner) i ostatecznie przemianować się na Obituary (pośmiertny, pogrzebowy). W pierwszym składzie znaleźli się John Tardy (wokal), Allen West (gitara), Trevor Peres (gitara), Jerome Grable (bas) oraz Donald Tardy (perkusja). Pod pierwszą nazwą, Panowie wypuścili 3 dema i jeden split jako Xecutioner. Jeszcze przed wydaniem debiutu, Jerome Grable został zastąpiony przez Daniela Tucker’a (bas). „Slowly We Rot” zostało zarejestrowane w Morrisound Recording (Tampla, Floryda) a produkcją zajął się Scott Burns.
DLACZEGO TO KLASYK?
Już z „Internal Bleeding” jad się wylewa gęstym potokiem. Potem wcale nie jest lepiej. Zespół z marszu wychodzi na pełnej kurwie po to by pomajaczyć trochę w miejscu i ponownie zerwać łeb z tułowia. Jest to muzyka wielce bezkompromisowa „jak na te czasy”, chciałoby się rzec. Trochę alternatywna i momentami, wręcz z doom metalowym zacięciem. Jest trochę jak personifikacja śmierci. Nie do końca wiadomo czego się po niej spodziewać ale nadchodzi szybko i niepostrzeżenie. W podobny sposób odchodzi. Potrafi wyrwać nam te 40 minut z życiorysu szybciej niż komar podchodzący do lądowania. Czuć tu death’n’rolla i klimat rozkładającego się truchła. Czasem zalatuje nonszalancją ale na ogół jest to muzyka zrównoważona i nieugięta. Sprawia wrażenie nieco płytkiej przez co pierwszy kontakt może być nieco odpychający ale to nie szkodzi. To nie jest muzyka dla mas i nikt nie powiedział, że każdy ma się ślinić z zachwytu nad „Slowly We Rot”. Już sam tytuł doskonale oddaje z jaką materią mamy do czynienia. Nie każdego kręcą rozkładające się zwłoki w równym stopniu co zombie latające po ulicach. Obituary jest ponad to i prezentuje bardziej dojrzały temat. Przyrównałbym ich bardziej do lekarza medycyny sądowej wykonującego sekcję zwłok na słuchaczu aniżeli typowego „zabawiacza” drwiącego ze śmierci. Thrash metalowy pierwiastek z grubsza objawia się tu w wyższym brzmieniu i riffach granych w tempo. Nie psuje to nijak zabawy z obcowania z debiutem Amerykanów. Brutalna siła i wulgarny przekaz są obecne. Krążek ma moc a Obituary jest wielce wpływowym i jednym z lepiej sprzedających się zespołów wszechczasów. „Woken, feed by thoughts; Of the dead? And even if you try to escape; You can’t even try; Enter the gates to hell”…Polecam!