Recenzja: Triumvir Foul – An Oath of Blood and Fire
Triumvir Foul to wulgarny wyziew z jakichś, bliżej nieokreślonych czeluści. Od samego początku śmierdzi siarką i jest gęsty niczym smoła. Niekiedy nierówny ale z niesamowitym, podziemnym klimatem i surowym brzmieniem. No ale czy może być inaczej kiedy materiał wydaje GOW / TET? Triumvir Foul to nie jest muzyka dla gatunkowych purystów. Jest bród smród i siarka czyli wszystko czego prawdziwy masochista death metalowy potrzebuje do szczęścia. W kwestiach estetycznych to Amerykanie z powodzeniem mogą konkurować z obskurnymi hordami bm. Złowrogie, iście szatańskie pierdolnięcie w tempo. Cofnięty wokal dolatujący z pobliskiej pieczary i speed metalowa perkusja zagotują wasze wnętrzności. Są nawet nihilistyczne solówki, które spróbują przebić wam płuca. Swoją drogą, zespół tworzą członkowie Ash Borer i Urzeit więc zawirowania klimatyczne jakie generują są zupełnie zrozumiałe.
Dzieje się tu wiele dobrego. Szaleństwo poparte krzewieniem wszelkiego dobra pod postacią 7” winyla to chyba najlepsza rekomendacja dla tego materiału. Lubią zwolnić aby przyspieszyć oraz rzygnąć thrash’em. Na deser plugawią cover Autopsy – Embalmed, który nie pada daleko od oryginału. Jest jakby cytatem z klasyka. “An Oath of Blood and Fire” to ciekawy wstęp do dyskografii. Oby ciąg dalszy był równie klimatyczny!
A1. The Vacuum of Knots
A2. Abhorrent Depths
B1. Silence Continuum
B2. Embalmed (Autopsy Cover)