Recenzja: Septicflesh – Titan

Septicflesh - TitanSEPTICFLESH

Titan (2014)

Grecja, Season Of Mist, Symphonic Death Metal

Nowy materiał Greków z Septicflesh budzi bardzo skrajne emocje wsród recenzentów. Zarzutów jest wiele aczkolwiek uważam, że w tym wypadku wszystko zależy od podejścia i oczkiwań. Z metalem jest czasem jak z muzyką „rozrywkową”. Na bok odkłada się pewne aspekty, rozpatrując te bardzo dziwne i zwykle nie współmierne do całokształtu materiału. Zawiłe jest to co napisałem ale mówiąc prościej – nie zawsze doskonała produkcja i kompozycyjne dopieszczenie idzie w parze z majestatyczną zajebistością. „Titan” jest doskonałym przykładem, że można zdominować materiał perkusją i elementami symfonicznymi aby powstały patos i epicki nastrój tak zaskoczył odbiorcę, że będzie zbierał szczękę. Gitary na tym krążku praktycznie nie istnieją. To znaczy są i mają się dobrze ale są zlepione z tłem do tego stopnia, że ciężko mówić o jakiejkolwiek selektywności. To jednak nie przeszkadza aby każda kompozycja miała swój charakter i była łatwo rozpoznawalna względem innych. Nie wiem czy to celowy zabieg czy wypadek przy pracy ale jestem wstrząśnięty niczym drink Dżejmsa Bonda. Niby coś tam brzęczy w tle jednak nie ma żadnego wpływu na rozwój wydarzeń. To już więcej się dzieje po stronie basu Spirosa. Ten ma solowe momenty i brzmi bardzo ciekawie. To samo tyczy się chórków. Wisienka na torcie złożonym z eksplodujących momentów.

Dokładnie tak samo jak z prawdziwym tortem. Właściwie mamy już dość ale z drugiej strony, żarli byśmy jak dzikie. „Titan” ma ten specyficzny magnetyzm. Przyciąga i wciąga. Jest to zasługa wielkiego doświadczenia oraz dobrego wokalu. Jego siła przekazu jest kolejnym aspektem, godnym uwagi. Septicflesh to zespół, który wie co robi. Śmiem twierdzić, że kiedy spłaszcza produkcję do tego stopnia to jest to celowy zabieg, który przy okazji, zbliża ich do kompozytorów. Nie faworyzują żadnego instrumentu i tworzą spójną całość. Co więcej, dyrygent wcale nie byłby takim absurdalnym rozwiązaniem w tym miejscu. Grecy eksplorują różne rejony. Od nagłych wybuchów przez niespodziewane zatrzymania. Na ogół w black metalowej konwencji ale death metalowa rytmika też jest tu wszechobecna. Z większością „zarzutów” można się pogodzić a resztę schować w kieszeń. Moim skromnym zdaniem jest to świetny materiał, któremu nie wiele zabrakło do doskonałości. Ciężki, bywa szybki i bogaty. Polecam!

9/10

War in Heaven
Burn
Order of Dracul
Prototype
Dogma
Prometheus
Titan
Confessions of a Serial Killer
Ground Zero
The First Immortal