Recenzja: Hour Of Penance – Regicide
HOUR OF PENANCE
Regicide (2014)
Włochy, Prostethic Records, Death Metal
Kontakt z “Regicide” można porównać do zetknięcia z huraganem. Człowiek wpada w sam środek a potem ręka, noga, mózg na ścianie. Traci się orientację a spokój ducha odchodzi w zapomnienie. Kolejny krążek Włochów utwierdza mnie w przekonaniu, że jest to death metal totalny i kompletny. Nie jest to jedynie solidny krążek a łamiący barierę brutalności – niszczyciel. „Regicide” jest nasycony wściekłym tempem i jego inteligentnymi zmianami. Znajdują one niesamowite poparcie w perkusji. Jest bardzo ciężka i dosłowna. Każdy dźwięk jest uszyty na miarę pod gitary. Czuć tu wielki wkład siły poparty inteligencją. Na nowym krążku po raz drugi doszło do zmiany perkusisty. Trzeba przyznać, że James Payne (Hiss From The Moat) poradził sobie z zadaniem i nadał „Regicide” niezłomnego charakteru. Gitary nieustannie lawirują pomiędzy technicznymi przejściami a progresywnymi rozwinięciami. Ich bezkompromisowość z wyczuciem wwierca się w czaszkę. Ten materiał jest doskonale nasycony każdym instrumentem. Jest jak monolit – spójny i nierozerwalny.
Włosi są doskonałym przykładem ewolucji klasycznego death metalu. Ciasne struktury i porywiste przyspieszenia są esencją stylu gry Hour Of Penance. Zespół sukcesywnie acz powolnie go rozwija z krążka na krążek. Nie uświadczycie zatem radykalnych zmian a doszlifowany sposób opowiadania historii. Ta jest jak zwykle wciągająca i doskonale koresponduje z oprawą graficzną płyty. Liryki są bardzo sensowne i nie walą po uszach jakąś wymęczoną interpretacją. Powiedziałbym wręcz, że są to jedne z lepszych tekstów jakie ostatnio czytałem. Nie jest to nowość, gdyż to była zawsze mocna strona tego zespołu. Włosi bogato opływają w patos lecz z drugiej strony – doskonale go kontrolują. Nie przelewa się w próżnię a ma znakomity wpływ na ogólny klimat. Według mnie wypadają na tym polu dużo lepiej niż ich koledzy z Fleshgod Apocalypse. Nie brakuje też drobnych smaczków jak rzadkie acz przyjemne solówki czy pojedyncze breakdowny. Podsumowanie będzie bardzo sztampowe ale Hour Of Penance dysponuje naprawdę konkretnym pierdolnięciem. Doskonale wyprodukowany materiał gdzie bardzo ważne gitary wypełniają tło a pomimo to są bardzo selektywne. Wokal jest ważnym narratorem i niszczy z podobną siłą co perkusja. Nie mam zastrzeżeń tzn. polecam z czystym sumieniem!
Through the Triumphal Arch
Reforging the Crowns
Desecrated Souls
Resurgence of the Empire
Spears of Sacred Doom
Redeemer of Atrocity
Regicide
The Sun Worship
The Seas of Light
Theogony