Recenzja: Cytotoxin – Radiophobia
CYTOTOXIN
Radiophobia (2012)
Niemcy, Unique Leader Records, Technical Brutal Death Metal
Ależ mocarna płyta zrodziła się nam za zachodnią granicą. Niemcy nieraz udowadniali, że są zdolni stworzyć techniczny majstersztyk i oto mamy kolejny przykład pod postacią Cytotoxin. Już na wstępie jesteśmy atakowani urywającym dupę, tempem i namolnym instrumentalizmem, który może przyprawić o oklap szczęki. Nie wstydźmy się użyć tego określenia, mimo że nie jest już pierwszej świeżości – panowie wyjeżdżają na pełnej kurwie i niczym miotacz ognia, dewastują trawnik i topią asfalt. Słowo „rytmika” nabiera w ich wykonaniu nowego znaczenia. Posuwają ją odważnie do przodu i są zdolni oprzeć na niej całą kompozycję. Przypominało mi to czasem Ouroboros lecz wykonanie Cytotoxin jest o wiele brutalniejsze. Jest to kluczowy element tego wydawnictwa. Panowie nie zamierzają się silić na miałką wirtuozerię tylko z wyczuciem kolibra mieszają w ogródku niczym buldożer. Różne wstawki i interferencje w sposób nieopisany potęgują klimat. Jest to o tyle odczuwalne, iż cała płyta traktuje o Czarnobylu, Prypeci i tym co tam zaszło. Mając świadomość ogromu tej katastrofy i tego, że stało się to tak blisko, możemy zupełnie inaczej patrzeć na ten krążek. Jako, że wszystkie materiały dotyczące tego miejsca łykam na jednym wdechu to i Cytotoxin znalazł miejsce w moim przełyku.
Nieco abstrakcyjne teksty, nie zawsze wciągają w odniesieniu do katastrofy na Ukrainie ale pozostawiają przestrzeń na swobodną interpretację. Są czasem bardzo luźne – trochę szkoda bo liczyłem, że wszystko będzie mocno ze sobą powiązane. Nie szkodzi jednak bo nieszablonowe budowanie melodii opartych na partiach solowych potrafi wiele wynagrodzić. Najlepsze jest to, że świński wokal Grimo czyni ten materiał rasowym, kurewskim death metalem bez maniery zblazowanego tech death. Siła przekazu Cytotoxin jest wielka i bardzo konkretna a takie wycieczki po gryfie jakie potrafią zaserwować, doskonale oddają ideę hasła – kreatywne niszczenie dźwiękiem. Co ciekawe niektóre motywy a nawet całe kompozycje potrafią mocno wpadać w ucho. Dajmy na to świetny „Abysm Nucleus” do którego powstał teledysk czy tytułowe „Radiophobia”. Bardzo mocny materiał w swoim gatunku i zdecydowanie w czołowej „dziesiątce” technicznego death metalu w roku 2012. Polecam!
Survival Matrix
Ionosphere
Frontier of Perception
Radiophobia
Dead Zone Walkthrough
The Red Forest
Heirs of Downfall
Fallout Progeny
Abysm Nucleus
Prypjat