Recenzja: Shade – Blind Sower Of Violence

Shade - Blind Sower Of Violence

SHADE

Blind Sower Of Violence (2011) ep

Polska, Redrum666, Atmospheric Doom / Death Metal

O Shade usłyszałem dopiero za sprawą nowego materiału (ep) wydanego przez Redrum666. Zespół założony został w 1992 roku natomiast w 2008 się reaktywował. Mimo, że materiał jest świeży jeśli chodzi o czas wydania to sama muzyka wieje zakurzoną szufladą i mocno old-school’owym klimatem. Nawet brzmienie, któremu nieco brakuje mocy, zyskuje status „retro”. Po połączeniu tych elementów uzyskałem płytę lepszą niż się spodziewałem. Pierwszy kontakt z „Blind Sower Of Violence” wywołał grymas odrzucenia na mej twarzy. Jedno do czego trzeba przyzwyczaić ucho (przynajmniej w moim wypadku) to duże natężenie elektroniki.  W tle niemalże przez cały czas rozbrzmiewają syntezatory z tymże lukier jest umiarkowany. Bardziej wygląda to na starą szkołę używania takich rozwiązań. Są one często grane w tempo więc jeśli to Was nie zrazi to może się wręcz spodobać. Ja to łyknąłem ponieważ przypomniały mi się czasy takich kapel jak Tower. Biorąc pod uwagę klimat tamtych lat to ciężko się do Shade przypieprzać. To czy zespół powinien podążać z duchem czasu to zależy wyłącznie od niego a czy się to komuś podoba czy nie to już zależy od słuchacza.

Osobiście potrafię docenić powrót na stare śmieci, chociaż nie mógłbym żyć teraz tylko taką muzyką. Traktuję ją bardziej jako ciekawostkę. Utrudniona jest też ocena takiego materiału. Czy należy go rozważać „jak na tamte czasy…” czy przyrównywać do aktualnych kapel old-school’owych albo może w ogóle postawić ją na tej samej półce co obecnie wydawane płyty? To jest kwestia indywidualna. Napiszę tylko, że jak na tamte czasy to „Blind Sower Of Violence” byłoby zajebiste. Aktualnie nie broni się tak dobrze bo jakby nie patrzeć mamy XXI wiek i sporo nowej muzyki i nowych rozwiązań za nami. To co czyni tą płytę retro wydawnictwem, byłoby obecnie jej największymi minusami. Przede wszystkim, wspomniane brzmienie. Jest nieco płaskie i płytkie. Gdyby to zmienić, to krążek byłby zdecydowanie bardziej współczesny, tylko że wtedy znowu klawisze straciły by na kompatybilności więc zmierzamy w stronę diametralnych zmian a jaki jest Shade, każdy słyszy. Wyszło tak, jakby zespół nigdy się nie rozpadł i kontynuował obecnie swoją karierę po 1995 roku. Jest to jakiś sposób, tym bardziej, że mają do zaoferowania wiele ciekawych, melodyjnych riffów i przemyślanych przejść. Nawet prosta gitara rytmiczna, potrafi dać wiele radości ze słuchania. Krążek dla fanów starej szkoły (nie tylko polskiej) i mających podobne do mojego, podejście do takich dźwięków. Na koniec należy dodać, że 3 ostatnie kompozycje to materiał z pierwszego dema „Light”. Ciekawa podróż w czasie, która swoją drogą jest całkiem nieźle wyprodukowana jak na kasetę z ‘93. Muzycznie jest bardziej nostalgicznie i mniej bogato.

Ocena jest prowizoryczna ze względu na indywidualne podejście do tematu. W tym wypadku, wynika z aktualnych czasów muzycznych.

6.5/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *