Klasyczny rozkład: Massacre – From Beyond

Massacre - From BeyondMASSACRE

From Beyond (1991)

USA, Earache Records, Death Metal

KTO, GDZIE I KIEDY?

Zespół Massacre powstał w 1984 roku w USA (Floryda). Założycielami byli Allen West (gitarzysta udzielający się później m.in. w Six Feet Under, Obituary i Lowbrow) i Bill Andrews (nagrywał perkusję m.in. na „Leprosy” i „Spiritual Healing” – Death). Wkrótce dołączył do nich wokalista Kam Lee znany ze współpracy z Death (jeszcze pod szyldem Mantas). Allen szybko rozstał się z zespołem a jego miejsce zajął Rick Rozz znany z nagrań na demówkach Mantas/Death. To on wraz z Terry Butlerem dopełnili składu na „From Beyond” aby w styczniu 1991 roku wydać album za pośrednictwem Earache Records. Krążek został zarejestrowany w Morrisound Recording (Tampa, Floryda)

DLACZEGO TO KLASYK?

„From Beyond” to kawał klimatycznego death metalu z brutalnymi jak na te czasy, wokalami. Całość jest żywo inspirowana amerykańskim thrash metalem ale wykonana na death metalową modłę. Naleciałości Slayer’a są aż nadto oczywiste. Budowanie melodii i solówek żywo przypomina właśnie tą furię i ekscentryczne spazmy. Jest to niewątpliwie ekstremalna forma sztuki muzycznej. Popełniona z wielką pasją w której czuć niesamowity klimat czasów minionych. Produkcja stoi na wysokim poziomie. Dźwięk jest klarowny ale słychać też specyficzny brud, który można było potem odnaleźć chociażby na wydawnictwach Deicide. Tempo nie lubi zwalniać chyba, że serwuje nam soniczne eksplozje. Solówki są dzikie i wyuzdane niczym dziewica gorejąca w ogniu. Potencjał chaosu został skrystalizowany do formy szpikulca do lodu. Dźga on niczego nie spodziewające się ciało, chętne do lubieżnych doznań. Jest to zdecydowany atut tej płyty i skłania do niekontrolowanego machania banią. Zaprawdę powiadam wam – jest moc!

„From Beyond” to doskonała lekcja historii dla ludzi, którzy chcieliby poczuć smród podziemia i poznać historię swojego ulubionego gatunku muzycznego. Nie jestem w stanie skrytykować tego materiału za cokolwiek ponieważ jestem przekonany, że taka płyta w 1991 roku urywała łeb wszystkim wrzodojebnym pachołom i wkurwiała każdego rodzica. Co więcej – wprawiała w osłupienie kolegów, którzy gapiąc się tępo, zadawali sobie pytanie: „o czym on kurwa śpiewa?”. Jeśli dodać do tego fakt, że dziewiąta kompozycja „Corpsegrinder” to „cover” Death, którego wszyscy Panowie byli członkami to mamy do czynienia z niewątpliwą perełką.

Klasyk nie podlega ocenie więc przyznam mu jedynie tytuł „Rozkładu Totalnego”.

– rozkład totalny
– zwłoki bezsprzeczne
– zżerany przez robactwo
– dogorywające truchło
– ledwo ciepły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *